​Uważany za najlepszego piłkarza w historii Brazylijczyk Pele, czyli Edson Arantes do Nascimento, przyznał w wywiadzie, że kilka razy był bardzo blisko podpisania kontraktu z Realem Madryt. 75-latek nie trafił jednak nigdy na boiska Starego Kontynentu.

REKLAMA

Kilkakrotnie byłem bardzo blisko podpisania kontraktu z Realem Madryt, a raz otrzymałem poważną propozycję z Napoli i byłem o krok od parafowania umowy. Czy żałuję, że tak się nie stało? Nie, bo grałem w FC Santos, gdy klub był międzynarodową potęgą - powiedział trzykrotny mistrz świata, który w karierze zdobył 1283 goli w 1367 meczach (wg autobiografii, bo inne źródła podają liczbę 1284 bramek w 1356 spotkaniach).

W 1956 roku został piłkarzem klubu FC Santos, któremu pozostał wierny do 1974 r. Karierę kontynuował w nowojorskim Cosmosie (1975-1976). W turniejach finałowych MŚ strzelił 12 goli dla Brazylii, a ogółem dla drużyny narodowej uzyskał 77 bramek w 91 meczach (1957-1971).

Brazylijczyk uznany w ankiecie francuskiego dziennika "L'Equipe" najlepszym sportowcem XX wieku, a w plebiscycie magazynu "World Soccer" w 1999 roku najlepszym zawodnikiem minionego stulecia, uważa, że w obecnym futbolu za mało jest gwiazd o sławie międzynarodowej. Widzi tylko dwóch zawodników rozpoznawalnych na całym globie - Argentyńczyka Leo Messiego i Portugalczyka Cristiano Ronaldo.

Mamy Messiego i Ronaldo. Spróbuj wymienić jeszcze trzy, cztery inne nazwiska światowych gwiazd, symboli futbolu - powiedział do dziennikarza AP przeprowadzającego wywiad. Nie potrafisz, no właśnie. Potrzebujemy - dla dobra futbolu - innych piłkarzy takiego formatu, którzy rzuciliby wyzwanie tej dwójce - dodał "Król futbolu".

(abs)