Koszykarze Asseco Prokom Gdynia po raz ósmy z rzędu zdobyli mistrzostwo Polski. W siódmym meczu finału Tauron Basket Ligi pokonali w Gdyni PGE Turów Zgorzelec 76:71 i wygrali rywalizację play off 4-3. Turów po raz czwarty sięgnął po srebrne medale.
Asseco Prokom jest pierwszą drużyną w historii, która wywalczyła tytuł MP osiem razy z rzędu. Trzecie miejsce zdobyli koszykarze Energi Czarnych Słupsk, którzy pokonali Trefl Sopot 2-1.
MVP (najbardziej wartościowym graczem) finałów Tauron Basket Ligi został rzucający obrońca Asseco Prokomu Gdynia - Daniel Ewing. To jest ciężko wywalczony tytył. Rywale grali bardzo twardo- skomentował sam zainteresowany. Po raz pierwszy wyróżnienie MVP przyznano w 1998 roku.
Do decydującego spotkania finału oba zespoły przystępowały z lepszym bilansem meczów wyjazdowych - zarówno Asseco Prokom jak i PGE Turów wygrały po dwa na terenie rywala. O sukcesie obrońców tytułu w finałowym spotkaniu zadecydował znakomity początek, w którym gospodarze wypracowali przewagę wynoszącą nawet dziewiętnastu punktów. Pierwsze minuty zupełnie nie zapowiadały późniejszych emocji.
Co prawda pierwsze punkty zdobył kapitan Turowa Konrad Wysocki, ale było to jedyne prowadzenie gości w spotkaniu. Po chwili trafił Adam Hrycaniuk, pięć punktów dołożył Ronnie Burrell. Kiedy w 4. minucie zza linii 6,25 m trafił Krzysztof Szubarga i gospodarze wygrywali 10:2, trener Jacek Winnicki skorzystał z pierwszej przysługującej mu przerwy.
Pauza nie wybiła z rytmu gdynian. W 6. minucie po rzucie za trzy punkty Daniela Ewinga oraz punktach środkowego Asseco Ratko Vardy było 20:6. Koszykarze Asseco poszli za ciosem. Na początku drugiej kwarty po akcji dobrze grającego Courtney'a Eldridge'a wygrywali 28:9.
Goście nie załamali się jednak takim obrotem sprawy i stopniowo niwelowali przewagę rywali: w 18. minucie przegrywali 24:36, a w 24. 35:39 dzięki udanym zagraniom Davida Jacksona. W rewanżu za trzy trafił Szubarga, ale przez całą trzecią kwartę mistrzowie Polski czuli na plecach oddech ambitnie walczących gości.
Na początku ostatniej części zawodnicy ze Zgorzelca pogubili się. Najpierw Robert Tomaszek popełnił piąty faul, później błąd kroków zrobił zastępujący go Michał Gabiński. Zawodnicy trenera Tomasa Pacesasa grali swoje. Po rzucie Ronnie Burrella zrobiło się 54:41 dla Asseco.
Gdy w 35. minucie po kontrze Filipa Widenowa klub z Gdyni wygrywał 64:58 wydawało się, że losy spotkania są rozstrzygnięte. Nic bardziej mylnego. Gościom, chociaż grali już najskuteczniejszego koszykarza Daniela Kickerta, udał się jeszcze jeden zryw. Na 90 sekund przed końcem, po dwóch akcjach Jacksona, przegrywali jedynie 68:71. Ostatnie sekundy to taktyczne faule zawodników obydwu ekip i rzuty osobiste. Tę próbę nerwów lepiej wytrzymali gdynianie i to oni cieszyli się z ósmego z rzędu tytuł mistrzów Polski.
Asseco Prokom Gdynia - PGE Turów Zgorzelec 76:71 (24:9, 14:17, 12:15, 26:30)
Asseco: Ronnie Burrell 12, Daniel Ewing 11, Courtney Eldridge 10, Krzysztof Szubarga 9, Ratko Varda 8, Filip Widenow 8, Adam Hrycaniuk 6, Qyntel Woods 5, Piotr Szczotka 5, Przemysław Frasunkiewicz 2.
PGE: Daniel Kickert 18, David Jackson 17, Konrad Wysocki 12, Torey Thomas 9, Michał Gabiński 6, Michael Kuebler 5, Bartosz Bochno 3, Robert Tomaszek 1, Marko Brkić 0.