"Teraz najważniejsze, by Krystian Rempała wrócił do zdrowia i był tu z nami, ale trzeba wyjaśnić, dlaczego w trakcie wypadku spadł jego kask" - mówi w rozmowie z RMF FM były żużlowiec Krzysztof Cegielski. "Żużlowcy są świadomi zagrożeń, ale kiedy jesteś na torze, liczy się tylko rywalizacja" - dodaje zawodnik, który w trakcie swojej kariery przeżył bardzo groźny wypadek.
Patryk Serwański: Wypadek Krystiana Rempały wyglądał strasznie, ale na przestrzeni lat to kolejna tego typu sytuacja na żużlowym torze. Mówimy o bezpieczeństwie, dyscyplina się zmienia, ale wypadki to niestety element żużla, od którego nie uciekniemy.
Krzysztof Cegielski: To jest bardzo szybka jazda na motocyklu. We czwórkę na zamkniętym, dość wąskim torze. Czasami zdarzają się po prostu wypadki, a przy takich prędkościach wiąże się to niekiedy z poważną kontuzją. Tak jest w tym wypadku. Zawodnicy są tego świadomi, oczywiście jeżdżą z taką myślą, ale w trakcie rywalizacji o tym się zapomina. Jednak każda tego typu sytuacja jest absolutnym szokiem dla środowiska i nie da się na to przygotować.
Jak pan sądzi: co mogło spowodować, że Krystianowi Rempale spadł kask? To w przebiegu całego zdarzenia mogło mieć istotne znaczenie. Kask mógł być źle zapięty, czy po prostu impet tego wypadku był tak duży, że po prostu spadł?
Wiem doskonale, jak powinien być osadzony kask na głowie, wiem jak bardzo powinien być dopasowany. Czasami nawet niezapięty kask, ale dobrze dopasowany nie miałby szans zlecieć z głowy. Trzeba będzie to przeanalizować i odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało. To jednak teraz nie jest aż tak ważne. Najważniejsze w tym momencie, by Krystian wrócił do zdrowia po prostu i był tutaj z nami.
Pochylamy się nad stanem zdrowia Krystiana Rempały, ale zastanawiam się czy klub z Rybnika nie powinien otoczyć wyjątkową opieką Kacpra Worynę, który też brał udział w tym wypadku i wjechał w Rempałę. Mówiony o młodym zawodniku, który też na pewno przeżywa teraz swój dramat.
To ogromny problem dla całego środowiska, dla rodziny Krystiana Rempały, ale Kacper Woryna równie mocno przeżywa tą sytuację. Znam włodarzy rybnickiego klubu z prezesem Mrozkiem na czele. Od razu podjął się pomocy Krystianowi Rempale, ale na pewno tak samo pamięta o swoim młodym zawodniku i myślę, że Kacper może liczyć na wsparcie klubu i rodziny, która doskonale zna ten sport. Myślę, że z Woryną sobie w Rybniku wszyscy poradzą.
(mal)