Piłkarze Korony Kielce pokonali u siebie po dogrywce 3:2 (2:2, 1:2) Chrobrego Głogów w finałowym meczu barażowym o awans do ekstraklasy. Kielczanie po dwóch latach znów zagrają w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Ponad 14 tys. widzów przyszło na kielecki stadion przy ulicy Ściegiennego, aby dopingować zespół Korony w najważniejszym meczu tego sezonu. To rekordowa frekwencja na tym obiekcie od listopada 2017 roku. Wówczas mecz ekstraklasy z Legią Warszawa oglądało 15 200 osób.
Niesieni gorącym dopingiem swoich fanów gospodarze ruszyli od początku do ataku, ale już od trzeciej minuty mogli przegrywać. W pole karne Korony wpadł Mateusz Bochnak, który podał do Dominika Piły, ale ten nie zdołał oddać celnego strzału. Kielczanie byli skuteczniejsi. Kwadrans później po dośrodkowaniu Roberto Corrala, głową piłkę do siatki gości skierował Adam Frączczak. Sędzia Paweł Raczkowski początkowo gola nie uznał, ale po konsultacji z wozem VAR zmienił decyzję.
Wydawało się, że kielczanie jednobramkowe prowadzenie dowiozą do przerwy. Ale podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego w ciągu dwóch minut stracili dwa gole. Bramkarza Korony najpierw pokonał Mikołaj Lebedyński, a chwilę później Michał Rzuchowski. W stratę tych bramek "zamieszany" był pomocnik Korony Marcin Szpakowski. Przed rozpoczęciem drugiej części został on zmieniony przez Oskara Sewerzyńskiego.
Kielczanie po zmianie stron ruszyli do ataku, chcąc jak najszybciej odrobić straty. W 62. min w polu karnym Chrobrego obrońca gości Michał Ilków-Gołąb kopnął w głowę Jacka Podgórskiego i sędzia Raczkowski podyktował rzut karny, po konsultacji z wozem VAR. Pewnym egzekutorem był Frączczak i doprowadził do remisu.
Po zdobyciu bramki kielczanie osiągnęli sporą przewagę. W 83. min z dystansu uderzył Jacek Kiełb, bramkarz gości odbił piłkę przed siebie, dopadł do niej Frączczak i piłka po jego strzale głową wpadła do bramki Chrobrego. Strzelec gola był jednak na pozycji spalonej i bramka nie została uznana. Po 90 minutach był remis i sędzia zarządził dogrywkę.
W niej przeważali goście, ale nie potrafili pokonać bramkarza Korony. Kiedy wydawało się, że dojdzie do rzutów karnych, gospodarze w 119. min wyprowadzili decydujący cios. Jakub Łukowski przedarł się lewą stroną i dośrodkował w pole karne, gdzie Jacek Kiełb z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego awansowali do ekstraklasy, z której spadli dwa lata temu.
Kielecki zespół dołączył do Miedzi Legnica i Widzewa Łódź, które awans do najwyższej klasy rozgrywkowej zapewniły sobie już po rundzie zasadniczej pierwszoligowych rozgrywek. Z ekstraklasy spadły w tym sezonie Wisła Kraków, Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Górnik Łęczna.