Kilkanaście tysięcy kibiców Legii Warszawa przybyło na Plac Zamkowy, by wspólnie z piłkarzami świętować dwunaste w historii klubu mistrzostwo Polski. Tym razem nie doszło do tradycyjnego w takich okolicznościach zawieszenia klubowego szalika na Kolumnie Zygmunta.

REKLAMA

/ Bartłomiej Zborowski / PAP
/ Bartłomiej Zborowski / PAP
/ Bartłomiej Zborowski / PAP
/ Bartłomiej Zborowski / PAP
/ Bartłomiej Zborowski / PAP
/ Bartłomiej Zborowski / PAP
/ Bartłomiej Zborowski / PAP

Przed godz. 21 spod stadionu przy ul. Łazienkowskiej wyruszył pochód fanów Legii, który zmierzał w kierunku Placu Zamkowego. Drogę rozświetlały race, słychać było wybuchy petard i chóralne "Mistrzem Polski jest Legia".

Na starówce kibice czekali na piłkarzy, których ze stadionu przywiózł odkryty autokar ozdobiony napisem: "Mistrz Polski 2017". Bohaterowie wieczoru zameldowali się na Placu Zamkowym przed godz. 23 i doszło do wspólnego świętowania sukcesu.

Fani śpiewali m.in. "Nie poddawaj się, ukochana ma, nie poddawaj się Legio Warszawa!" i skandowali nazwiska członków sztabu szkoleniowego oraz zawodników, m.in. Belga Vadisa Odjidji-Ofoe, który po polsku odpowiadał: "mistrz, mistrz, Legia mistrz".

Ze strony kibiców słychać też było gromkie: "dziękujemy, dziękujemy". Gardeł nie szczędzili również przedstawiciele zespołu, m.in. dyrektor sportowy klubu Michał Żewłakow i drugi trener Aleksandar Vukovic. Efektownie bawił się obrońca Artur Jędrzejczyk, który trzymał w ręku odpaloną racę świetlną.

Feta na Placu Zamkowym trwała kilkadziesiąt minut. Później autokar z drużyną ruszył w drogę powrotną na stadion przy ul. Łazienkowskiej, a za nim tłum kibiców.

Legia zdobyła tytuł po remisie z Lechią Gdańsk 0:0. W tym samym czasie w kończącej sezon kolejce Jagiellonia zremisowała z Lechem Poznań 2:2. Gdyby wygrała, to mistrzowska feta odbyłaby się w niedzielę w Białymstoku.


(j.)