W weekend czeka nas 6. już runda Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski - Rajd Świdnicki. Impreza miała odbyć się w kwietniu, ale z powodu pandemii została przesunięta na październik. Do końca sezonu pozostały 2 rajdy. Niemal pewny mistrzowskiego tytułu jest Miko Marczyk, który w Świdnicy się jednak nie pojawi. Wszystko z powodu startu w zaliczanym do mistrzostw Europy Rajdzie Fafe, dlatego walka o drugie miejsce w klasyfikacji generalnej RSMP zapowiada się bardzo ciekawie. "Na 2. miejsce w generalce są duże szanse, więc nie składamy broni i będziemy o to walczyć, bo tytuł v-ce mistrzowski to byłoby coś" - podkreśla Kacper Wróblewski. Z kierowcą Orlen Teamu i jego pilotem Jakubem Wróblem przed starem w Świdnicy rozmawiał Wojciech Marczyk.
Na starcie w sobotę na Stadionie OSiR-u w Świdnicy stanie 77 załóg. W tym załoga Orlen Teamu: Kacper Wróblewski i Jakub Wróbel, która w klasyfikacji generalnej RSMP zajmuje 4. miejsce.
Cały sezon układa się bardziej po naszej myśli, niż to było w poprzednich latach. Jesteśmy w grze i walczymy. Do drugiego miejsca tracimy niewiele punktów i jesteśmy w stanie to spokojnie odrobić, o ile wszystko się dobrze ułoży. Mikołaja Marczyka nie jesteśmy w stanie dogonić. Po prostu nie wystarczy nam rajdów. Liczyłem to, że nawet jakbyśmy wszystko wygrali, nawet z Power Stagami, to zabrakłoby 5 punktów. Na 2. miejsce są jednak duże szanse. Na 2. miejsce w generalce są duże szanse, więc nie składamy broni i będziemy o to walczyć, bo tytuł vice mistrzowski to byłoby coś - zaznacza Kacper Wróblewski.
Rajd Świdnicki zazwyczaj odbywa się w kwietniu. Tak miało być także w tym roku, ale pandemia pokrzyżowała plany organizatorów. Impreza została przeniesiona więc na październik. Podobnie było przed rokiem. Zmiana pory roku, w której ścigają się kierowcy, nie wpływa znacząco na specyfikę trasy - tłumaczy Kacper Wróblewski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Tak naprawdę warunki są więc podobne. Bo wiosną także poranki są chłodne i mokre, a do tego często na trasie są liście, które zostały jeszcze z zeszłego roku. Jedyne co utrudnia jazdę to krótszy dzień. Trzeba o tym pamiętać. My o tym zapomnieliśmy w zeszłym roku i na pierwszy OS, który mieliśmy jechać jeszcze w ciągu dnia, pojechaliśmy bez oświetlenia. Start się opóźniał, było już szarawa i trochę tam czasu straciliśmy. O tym więc trzeba pamiętać. Czy więc jedziemy jesienią, czy wiosną, to nie ma wielkiej różnicy - wyjaśnia kierowca Orlen Teamu.
Tegoroczna trasa Rajdu Świdnickiego liczy blisko 110 km i niewiele różni się od ubiegłorocznej.
Właściwie to jest w 100 proc. ubiegłoroczna trasa, ale skrócona. Trochę się też wcześniej kończy i później zaczyna niż w zeszłym roku. Jeżeli się nie mylę, to tylko jeden OS, ma dołożone kilka kilometrów przy starcie, a pozostałe są identyczne, wychodzi więc na to, że 90% trasy jest identyczne jak w zeszłym roku - wyjaśnia Jakub Wróbel, pilot Kacpra Wróblewskiego.
Rajd Świdnicki startuje w sobotę o 14:30. Wcześniej kierowcy będą mogli przejechać odcinek testowy, który będzie prowadził przez walimskie patelnie. Zakończenie imprezy w niedzielę po południu.