"Zamierzam walczyć dalej, nie poddam się. Niezależnie od tego, jak zakończy się Tour de Ski, będę zadowolona z tej imprezy" - mówi Justyna Kowalczyk w rozmowie z RMF FM. Polka ma spuchnięte kolano. Jedynym ratunkiem są okłady z lodu i leki przeciwzapalne. Liderka cyklu na swojej oficjalnej stronie zapewniła jednak, że nie wycofa się z TdS. Dzisiaj zawodniczki rywalizować będą na 3 km techniką klasyczną w Toblach.
Edyta Sienkiewicz: Justyna, dotychczas Tour de Ski układa się dla ciebie znakomicie - wygrałaś trzy biegi, w ostatnim zajęłaś drugie miejsce. Twoja przewaga nad rywalkami rośnie.
Justyna Kowalczyk: Tak, początek jest naprawdę świetny. Trzeba tylko pamiętać, że to były biegi, które najbardziej mi odpowiadają. Najcięższy dla mnie będzie sprint łyżwą i bieg na 15 kilometrów łyżwą w Toblach. To są biegi, w których zawsze dużo traciłam i nie sądzę, że w tym roku będzie inna sytuacja, bo trasy są te same. Chcę się dobrze przygotować do tych dwóch ostatnich biegów w Toblach. Zdecydowanie nie spodziewałam się, że Tour de Ski tak się dla mnie rozpocznie. Nie spodziewałam się, że będę tak mocna, choć wiedziałam, że będę w bardzo dobrej formie.
Bieg łączony rozegrałaś bardzo mądrze, zdobyłaś bonifikaty czasowe. Zwycięstwo było bardzo blisko, bo Marit Bjoergen wyprzedziła cię na samym finiszu.
Bardzo zabolały mnie piszczele na zjeździe. A kiedy w biegach narciarskich bolą piszczele, to praktycznie nie czuje się stóp. Dlatego bardzo słabo technicznie pokonałam ten zjazd. Marit po prostu nabrała prędkości, a ja ją straciłam, więc mnie minęła. Finisz w Oberstdorfie stylem łyżwowym biegamy już od wielu lat i jeszcze nigdy nie udało mi się go ujarzmić. I tak jestem bardzo, bardzo zadowolona, że zdobyłam drugie, a nie trzecie miejsce. Marit Bjoergen była po prostu lepsza na tym odcinku.
Powiedziałaś, że te najtrudniejsze starty dopiero przed tobą, ale cokolwiek się stanie, to chyba śmiało możemy powiedzieć, że Tour de Ski było dla ciebie bardzo udane.
Tak, można powiedzieć, że czekałam 1,5 roku, żeby tak pobiegać. W końcu się doczekałam. Mam jeszcze przed sobą bieg na 3 km klasykiem. Poza tym 10 km w Val di Fiemme i Alpe Cermis, które też przy normalnym zdrowiu powinnam pobiec na bardzo wysokim poziomie. To znaczy, że mamy trzy dobre biegi i dwa niedobre. Niezależnie od tego, jak zakończy się Tour de Ski, będę zadowolona z tego cyklu. Zamierzam walczyć dalej, nie poddam się.
Wczoraj trener powiedział, że nie wiadomo, co będzie dalej, że masz spuchnięte kolano.
To prawda, mam spuchnięte kolano, stosuję okłady z lodu. Już wcześniej mówiłam jednak, że mam problemy z kolanem, więc do przewidzenia było, że pogłębią się one podczas tak wyczerpującego cyklu. Teraz po prostu staramy się z tym walczyć.
Czy istnieje ryzyko, że wycofasz się z Tour de Ski?
Chciałabym bardzo biegać na swoim poziomie. W tym momencie najważniejszy jest dla mnie najbliższy trening. Nie myślę o żadnych opcjach, nie myślę o tym, co będzie się działo pojutrze. Myślę o tym, co będzie się działo dzisiaj. Jutro będę się zastanawiała nad kolejnym dniem. A czy kolano wytrzyma? Tego nie wiem, nie potrafię tego odgadnąć. Mam nadzieję, że wytrzyma.
Jesteśmy na półmetku Tour de Ski. Myślisz o tym, że możesz ten prestiżowy cykl wygrać po raz trzeci?
Nie, nie myślę o tym, nie sprawdzam różnić czasowych. Myślę tylko o tym, żeby iść na trening, żeby zregenerować siły przed startem. Jak zobaczę trasę, to zacznę myśleć o tym, co będzie działo się na trasie tego biegu na 3 km techniką klasyczną. Na tym polega Tour, żeby w Toblach nie myśleć o Alpe Cermis, a na Alpe Cermis nie myśleć o tym, co stało się w Oberstdorfie. Chodzi o to, żeby każdego dnia przygotowywać się do nowego biegu, jakby to była zupełnie inna historia.
Żartowałaś na początku roku, że to może być słaby sezon. Jeżeli ten słaby sezon tak ma wyglądać, to chcę, żeby każdy słaby sezon w twoim wykonaniu tak wyglądał.
Dziękuję. Już od paru dobrych lat nie mam zbyt wielu słabości, ale sezonu nie należy jeszcze oceniać. Czeka mnie jeszcze sporo biegania i nie chodzi tylko o starty w Tour de Ski. Potem jest jeszcze dużo ważnych biegów, więc jeszcze nie oceniajmy sezonu.
Priorytetem wciąż są dla ciebie zawody w Szklarskiej Porębie?
Tak, to się nie zmienia. Ja już dwukrotnie wygrywałam Tour de Ski, zdobyłam kilka kryształowych kul, ale jeszcze nigdy nie biegałam w Polsce na tak ważnych zawodach. Biegałam raz w życiu, kiedy były mistrzostwa świata juniorów, ale byłam wtedy bardzo młoda i bardzo słabo radziłam sobie na nartach. Podczas zawodów w Szklarskiej Porębie będę chciała zaprezentować najwyższą dyspozycję. Nie wiem, co to będzie oznaczać - czy to będzie oznaczać miejsce na podium, czy nie, ale bardzo chciałabym pokazać się z jak najlepszej strony u siebie, przed swoimi kibicami.
Czego powinniśmy ci życzyć przed kolejnymi startami?
Zawsze tego samego - zdrowia. To jest dla mnie najważniejsze!
Edyta Sienkiewicz