Spore poruszenie wywołała w sieci Justyna Kowalczyk, publikując w swoich mediach społecznościowych zdjęcie z górskiej wędrówki. Na fotografii utytułowana sportsmenka prezentuje niemały już, zaokrąglony brzuszek, sugerujący, że narciarka spodziewa się dziecka. W sekcji komentarzy ruszyła lawina gratulacji.
Justyna Kowalczyk należy do najbardziej utytułowanych polskich sportowców, w biegach narciarskich przez lata tworzyła ścisłą światową czołówkę. W dorobku ma pokaźną liczbę medali olimpijskich i mistrzostw świata, również z najcenniejszego kruszcu, a jej rywalizacja z Marit Bjoergen i Therese Johaug rozpalała emocje kibiców.
Przed trzema laty Kowalczyk ogłosiła, że Puchar Świata 2017/18 jest jej ostatnim w karierze. Obecnie, od marca, jest dyrektor sportową Polskiego Związku Biathlonu.
We wrześniu ubiegłego roku narciarka poślubiła Kacpra Tekieli, alpinistę i instruktora wspinaczki sportowej, przyjęła wówczas podwójne nazwisko.
Teraz natomiast wywołała niemałe zamieszanie, publikując w swoich mediach społecznościowych zdjęcie sugerujące, że spodziewa się dziecka.
pic.twitter.com/deKI1WHiAF
Obserwujący sportsmenkę na Twitterze i Instagramie pospieszyli z gratulacjami. "Bardzo Wam dziękujemy za wszystkie miłe słowa" - napisała Kowalczyk w kolejnym wpisie na TT. Bardzo Wam dzikujemy za wszystkie mie sowa pic.twitter.com/lk5o1kgSvt
Przypomnijmy, że Justyna Kowalczyk ma już za sobą jedną ciążę, zakończoną niestety poronieniem.
W czerwcu 2014 roku biegaczka udzieliła Sport.pl głośnego wywiadu, w którym opowiedziała o swoich zmaganiach z depresją. Nie ukrywała, że przyczyną jej kłopotów było życie osobiste: nieudany związek i właśnie utrata dziecka.
"Trzy ostatnie lata mojego życia okazały się kłamstwem. Zawiodłam się bardzo. Na początku maja przeżyłam klasyczne załamanie nerwowe" - mówiła wówczas.
"Byłam w ciąży, poroniłam rok temu w maju, na obozie treningowym. Na samym początku obozu. Właśnie wtedy, gdy się szykowałam do wyprostowywania swoich ścieżek" - opowiadała, przyznając, że ciąża była już "dość zaawansowana".
"To były przerażające i traumatyczne dni. Tak to się wszystko poplątało, że zostałam z tym sama. Nie mówiłam nic ani trenerowi, ani rodzicom, żeby ich nie martwić. (...) Jedyne, co mogłam zrobić, to próbować sama to ogarnąć" - mówiła.
Zaznaczyła, że nie będzie wracać publicznie do tematu depresji i "nie prosi o nic poza zrozumieniem". Zadeklarowała również, że "chce zacząć od nowa".
"Pamiętam, jak mi się w ostatnim czasie wydawało absurdalne odpowiadanie na pytania o formę, o kontuzję, o to, czy się przejmuję jakąś dwucentymetrową różnicą na mecie. Jakie to mogło mieć znaczenie, gdy moje życie waliło się w gruzy. Ale próbowałam odpowiadać, bo pamiętam, że Justyna sprzed trzech lat tak robiła. Marzy mi się, żebym jeszcze kiedyś mogła szczerze pomyśleć: te dwa centymetry na mecie rzeczywiście mają znaczenie" - podsumowała wówczas.
Słuchajcie online już teraz!
Radio RMF24.pl na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.