"Nie ma dla mnie dzisiaj innej opcji niż selekcjoner z zagranicy. Patrząc na całe eliminacje mistrzostw świata, na to, jak zawodnicy reagowali na selekcjonera i jak selekcjoner reagował na wydarzenia boiskowe, co wniósł, jaki miał pomysł na dany mecz, dochodzę do wniosku, że natychmiast potrzebujemy kogoś, kto wpłynie na wyobraźnię piłkarzy, kto będzie miał charyzmę. Wizjonera" - tak sytuację w piłkarskiej reprezentacji Polski komentuje dla "Faktu" Jerzy Dudek.
W piątek, przegranym 0:1 meczem z Ukrainą, biało-czerwoni definitywnie pożegnali się z marzeniami o awansie do przyszłorocznych mistrzostw świata. Losy Waldemara Fornalika na stanowisku selekcjonera kadry wydają się od tego momentu przesądzone. Pytanie, kto miałby go zastąpić.
Nie chcę trenera z wielkim nazwiskiem, który przyjedzie do Polski tylko po to, by sobie dorobić. W pamięci mam przykłady szkoleniowców, którzy wcale wielkich nazwisk nie mieli, a potrafili czegoś dokonać. (...) Jerzy Engel, z całym szacunkiem dla niego, nie był w momencie obejmowania stanowiska selekcjonera faworytem kibiców i pewnie również wielu piłkarzy. Szybko wsparł się autorytetami - Józef Młynarczyk odpowiadał za bramkarzy, Żmuda był asystentem, a Klejndinst budował bank informacji. Zawodnicy mogli z trenerami rozmawiać, przedstawiać swoje wizje. To przyniosło efekt - awans do mistrzostw świata - komentuje w "Fakcie" były bramkarz polskiej kadry Jerzy Dudek.
Musimy szukać człowieka z wizją, z planem, który uwzględnia głównych aktorów i ich zastępców. Nie może być tak, że kiedy nie ma lewego obrońcy, to w jego miejsce wskakuje pomocnik. Gdy kontuzjowany jest pierwszy bramkarz, to za niego gra rezerwowy golkiper czy prawy obrońca? Selekcjoner musi mieć ranking zawodników na wszystkich pozycjach, tak jak miał Engel - podkreśla.
Jeśli jakiś poważny trener spojrzy dziś na naszą pozycję w rankingu FIFA, na wyniki, to się zawaha, ale jeśli zagłębi się w potencjał ludzki tego zespołu, to uzna, że warto u nas pracować - podsumowuje Dudek.
(edbie)