Reprezentacja Polski siatkarek przegotowuje się do najważniejszych spotkań tego sezonu. Polki po bardzo dobrym występie w Lidze Narodów, czeka jeszcze turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich i mistrzostw Europy, których jesteśmy współgospodarzami. Polki będą gospodyniami turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk. Odbędzie się on od 2 do 4 sierpnia we Wrocławiu. Z Jackiem Nawrockiem - szkoleniowcem reprezentacji Polski kobiet - o przygotowaniach do najważniejszych spotkań sezonu rozmawiał Paweł Pawłowski z redakcji sportowej RMF FM.

REKLAMA

Paweł Pawłowski: Przygotowujecie się do turnieju eliminacyjnego do igrzysk olimpijskich i mistrzostw Europy. Pan, przed tym sezonem wypowiadał się spokojnie o tej reprezentacji. Podkreślał pan, że to są młode dziewczyny i zespół jeszcze nie jest doświadczony. Zespół pokazał jednak, że mimo to można awansować do Final Six Ligi Narodów. Czemu pan był przed sezonem taki sceptyczny? To wynikało z profesjonalizmu?

Jacek Nawrocki: Nie to nie jest żadne sztuczne działanie, które ma zapobiec dmuchaniu balonika. To nie jest też szukanie alibi na wypadek niepowodzeń. To jest faktyczna zimna ocena tego, w którym miejscu jesteśmy. Zdaje sobie sprawę, że powinienem wiele więcej ciepłych słów wypowiadać pod adresem siatkarek czy naszych szans, żeby być bardziej bojowo nastawiony. Ja to robię, ale w momencie kiedy trenujemy i przygotowujemy się do zawodów. Kiedy jednak rozmawiam z mediami, to wracam do chłodnej oceny. Po prostu zdaję sobie sprawę z tego, jak jeszcze wiele zespołów jest lepszych od nas. Wiem też, ile jest zespołów jest na tyle mocnych, że żeby z nimi wygrać musimy zagrać na 110 procent swoich możliwości.

A który turniej jest ważniejszy, który będzie łatwiejszy? Mistrzostwa Europy czy ten kwalifikacyjny do igrzysk?

To jest trudne pytanie. Myślę, że nie można tych turniejów porównywać. Tutaj sprowadza się to wszystko jedynie do zdobycia pierwszego miejsca. Nie ma szans na pomyłkę - mówię oczywiście o turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. Serbia to obecnie najlepsza drużyna na świecie, zdaniem wielu fachowców. W tej chwili jest to zespół, który wyprzedza o kilka kroków następnych swoich przeciwników. To będzie bardzo trudne zadanie. Mistrzostwa Europy natomiast, ja postrzegam jako turniej, w którym nastąpi weryfikacja umiejętności tego zespołu. Wprawdzie są w Europie, bardzo mocne kraje typu Rosja, Holandia, Włochy, Serbia, Turcja, z którymi na pewno będzie się ciężko grało, ale jest to turniej i na pewno nie na wszystkie te zespoły wpadniemy. Tam mamy naprawdę spore szanse namieszać. Cały czas musimy jednak spokojnie stąpać po ziemi.

Jest pan teraz spokojniejszy, kiedy kilka kolejnych zawodniczek dołączyło do kadry?

To prawda, skład się rozszerzył. Na pewno w mistrzostwach Europy i kwalifikacjach - o ile nie przydarzą się żadne kontuzje - ten skład będzie o wiele bardziej doświadczony niż w Lidze Narodów. To daje pewnego rodzaju komfort, ale i tak grać trzeba.

To przejdźmy już do samej gry. Panie trenerze, czy będzie jakaś dywersyfikacja ataku? Bo patrząc na Ligę Narodów strasznie dużo piłek było posyłanych na Malwinę Smarzek. Czy jest szansa - przy obecnym potencjale kadry - trochę to zmienić, tak by naszym rywalom utrudnić czytanie gry?

Trzeba wybrać sposób, który będzie najbardziej skuteczny. Wiem, że wiele osób przyczepia się do naszego stylu grania, ale jak przeanalizuje sobie grę najlepszych drużyn, to okaże się, że Serbki grają na Bosković, a Włoszki do Egonu. Nie mówię tu o meczach eksperymentalnych, a o spotkaniach o stawkę. Jeżeli prześledzimy grę Włoszek w półfinale mistrzostw świata, Egon atakuje tam blisko 80 razy. Malwina może do tego się dwa razy zbliżyła. Jeżeli będzie taka konieczność, to ta dystrybucja zostanie zrównoważona. Jeżeli jednak taka gra nadal będzie skuteczna, to wcale nie widzę powodu, żeby to zmieniać. Tak jak powiedziałem. Malwina w meczu z Brazylijkami w Final Six atakowała 52 razy... Może gdyby atakowała 60, bylibyśmy w czwórce.

A Serbia w kwalifikacjach do igrzysk jest do ugryzienia?

To jest sport. Mówiłem wcześniej o chłodnej ocenie tego zespołu. Mamy oczywiście swoje marzenia. Wyjdziemy oczywiście do tego meczu nastawieni jak najbardziej pozytywnie. Pamiętać trzeba też o tym, że mamy wcześniej mecze z Portoryko i Tajlandią. To nie są dziewczyny do bicia. To są zespoły, z którymi trzeba zagrać bardzo dobre mecze. Jeżeli się zdarzy, że mecz z Serbią będzie decydował, to niech wiara w sercach kibiców będzie jak największa.