Iga Świątek, w przeciwieństwie do meczu 1/8 finału wielkoszlemowego French Open, w kolejnej rundzie sama będzie faworytką. "Nie zwracam na to uwagi. Jeśli coś mi przeszkadza, to oczekiwania, które mam wobec siebie" - zaznaczyła przed meczem 19-letnia tenisistka.
Zajmująca 54. miejsce w rankingu WTA Świątek w niedzielę była sprawczynią wielkiej niespodzianki - pokonała rozstawioną z "jedynką" Simonę Halep 6:1, 6:2. Tym samym zanotowała najlepszy wynik w karierze w Wielkim Szlemie. Przed spotkaniem z Rumunką zwróciła uwagę, że będzie w nim "underdogiem" i nie ma nic do stracenia. O półfinał zagra z włoską kwalifikantką Martiną Trevisan, która jest 159. rakietą świata i dopiero drugi raz znalazła się w głównej drabince zawodów tej rangi. Rola faworytki przypadnie więc tym razem Polce.
Możliwe, że teraz uwaga będzie bardziej skupiona na mnie, ale jakby nie zwracam uwagi na to. Zazwyczaj jeśli są jakieś oczekiwania, które mi przeszkadzają, to są to te, które mam wobec siebie. Ja po prostu zachowuję się tak, jak zachowywałam się od początku turniej. Myślę więc, że nie będzie z tym problemu - zaznaczyła 19-letnia tenisistka.
Przyznała, że po zwycięstwie nad Halep, która jest wiceliderką światowej listy, otrzymała mnóstwo gratulacji.
Mój telefon miał ciężko, ale dał radę. Praktycznie do wieczora siedziałam i odpowiadałam na wiadomości. W pewnym momencie musiałam przestać, żeby się zregenerować i żeby skupić się na kolejnych meczach. Jestem bezpieczna, mam dookoła siebie ludzi, którzy w razie potrzeby powiedzą mi, co jest lepsze. Ale tak, było bardzo dużo gratulacji. Mam wrażenie, że cała Polska wczoraj do mnie dzwoniła - podsumowała.
Zapewniła zaś, że problemu z zaśnięciem nie miała. Nawet jakbym go miała, to mam psychologa w sztabie, więc to nie jest problem. Na razie jestem nastawiona na dalszą pracę, więc jeszcze nie zaczęłam świętować - dodała Świątek.
Z Trevisan zmierzy się po raz trzeci w karierze, bilans jest remisowy. Zawodniczka z Raszyna w niedzielę wspominała tylko o jednej konfrontacji z rywalką z Italii, tej z 2017 roku. Grała z nią zaś jeszcze w minionym sezonie.
Zapomniałam o tym meczu, dopiero mój trener mi wczoraj o nim przypomniał. Rywalizowałyśmy wtedy na trawie, ale szczerze mówiąc, to jakoś niewiele pamiętam z tamtego pojedynku - zaznaczyła.
Wspomniała, że rozmowa o taktyce na kolejne spotkanie z Trevisan - zgodnie z wypracowaną z trenerem Piotrem Sierzputowskim rutyną - omówi dopiero we wtorek.
Pierwszą część poniedziałku Świątek poświęciła na występ w 1/8 finału debla w Paryżu. W tej konkurencji - w parze z Amerykanką Nicole Melicher - też awansowała do czołowej "ósemki". Przejście trzeciej rundy zapewniło im zwycięstwo nad rozstawionymi z "szóstką" Czeszką Kvetą Peschke i Holenderką Demi Schuurs 6:3, 6:4.
Nastolatka nie obawia się, że łączenie startów w dwóch konkurencjach może się okazać dla niej nadmiernym wysiłkiem.
Fakt, że cały czas wstaję wcześnie i codziennie się muszę koncentrować oraz wchodzić w meczową rutynę. Ale właściwie to i tak bym musiała przyjechać na korty na trening, więc po tym względem mi to nie przeszkadza. Bardzo dobrze mi się gra w debla, zyskałam nowe umiejętności, bardzo to doceniam. Czuję się obecnie bardzo dobrze, nie mam żadnych problemów, nic mnie nie boli, więc cieszę się, że mogę być w tym rytmie i codziennie przyjeżdżać na korty, mając jakiś cel - przekonywała.
Jak dodała, przydał się fakt, że Melicher dobrze znała obie ich poniedziałkowe rywalki, z którymi na co dzień trenuje.
Miała więc wiele ciekawych informacji - wspomniała Polka.
Amerykanka niemal cały poprzedni sezon grała razem z Peschke i wystąpiła z nią wtedy m.in. na kortach im. Rolanda Garrosa. Z Schuurs z kolei stworzyła duet w dwóch imprezach WTA poprzedzających jej tegoroczny start w Paryżu.
Mam szczęście, że gram z Nicole. To doświadczona deblistka - komplementowała swoją partnerkę Świątek, która po raz drugi w karierze zgłosiła się w Wielkim Szlemie do tej konkurencji.
Zawodniczka z USA z kolei opowiedziała krótko, jak to się stało, że połączyła teraz siły ze specjalizującą się w singlu nastolatką.
Gdy okazało się, że w Europie jesienią nie zagra Chinka Yifan Xu, z którą ostatnio w Stanach Zjednoczonych dotarłam do finału turnieju WTA i US Open, to szukałam kogoś innego na zastępstwo. Byłam pod wrażeniem tego, jak Iga zagrała w deblu w imprezie WTA w Nowym Jorku (Świątek ze Słowaczką Viktorią Kuzmovą odpadły w ćwierćfinale po porażce z... Melicher i Xu - PAP). Spytałam, czy chciałaby ze mną wystąpić we French Open, zgłosiłyśmy się tuż przed upłynięciem terminu - wspominała.