Hiszpańskie drużyny FC Sevilla i Espanyol Barcelona zagrają w 16 maja w Glasgow w finale piłkarskiego Pucharu UEFA. Do tej pory dziewięciokrotnie w finale spotykały się kluby z tego samego kraju, po raz ostatni w 1998 roku, kiedy Inter Mediolan pokonał Lazio Rzym.
Sevilla FC awansowała do finału Pucharu UEFA po tym, jak w rewanżowym meczu półfinałowym wygrała 2:0 z Osasuną Pampeluna, która w pierwszym spotkaniu zwyciężyła 1:0. Broniąca trofeum Sevilla miała tylko jedną bramkę do odrobienia. Cel był bliski już po 12 minutach gry, gdy w dogodnej sytuacji był Marti, ale strzał okazał się niecelny. Zepchnięta do obrony Osasuna nie miała pomysłu, jak zagrozić bramce gospodarzy. Pod koniec pierwszej połowy piłkarze Sevilli przeprowadzili kolejny atak na połowie rywali. Luis Fabiano przejął piłkę w polu karnym, uderzył między dwoma obrońcami rywali, a piłka wpadła do siatki obok bramkarza Osasuny. Straty zostały odrobione.
Od początku drugiej połowy trwał napór Sevilli. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bowiem w 53. minucie Daniel Alves popisał się precyzyjnym dośrodkowaniem z prawej strony, piłkę przed bramką Osasuny przejął Renato, który zdobył drugiego gola, posyłając piłkę do siatki obok rzucającego się w drugą stronę bramkarza gości.
Espanyol Barcelona pokonał w Bremie miejscowy Werder 2:1 i pewnie awansował do finału. Gospodarze przystąpili do gry z wiarą w możliwość odrobienia trzybramkowej straty z pierwszego spotkania. Ich nadzieje wzrosły już po czterech minutach, gdyż Hugo Almeida zapewnił im prowadzenie. Portugalczyk doszedł piłki niedokładnie wybitej przez obrońców gości i z ponad 20 metrów przelobował niepotrzebnie wybiegającego z bramki Gorkę Iraizoza.
Urodzony w Opolu reprezentant Niemiec, najskuteczniejszy gracz Werderu - Miroslav Klose, na którego kibice gospodarzy bardzo liczyli w tym meczu, okazał się negatywnym bohaterem spotkania. Już w drugiej minucie ujrzał żółtą kartkę, a w 19. próbował wymusić faul i francuski sędzia ukarał go za symulowanie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką.
Mimo osłabienia, Werder nadal przeważał, ale jego ataki nie przyniosły rezultatów. Bramkarz gospodarzy pięć minut po przerwie popełnił błąd, który praktycznie przesądził sprawę awansu do finału na rzecz ekipy hiszpańskiej. Wypuścił piłkę z rąk po płaskim dośrodkowaniu z lewej strony boiska i Ferran "Coro" Corominas nie miał kłopotów z umieszczeniem jej w pustej bramce. Strata gola podłamała graczy Werderu. W 60. minucie Jesus Maria Lacruz po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Luisa Garcii strzałem głową zdobył drugą bramkę dla Espanyolu.