"Być może ludzie są zbulwersowani, że zamiast podziwiać ten historyczny moment sportowy, ktoś jest przyklejony do telefonu" - powiedział Aleksandrze Filipek w internetowym Radiu RMF24 Maciej Jagaciak z Polskiego Towarzystwa Studiów nad Przyszłością, ekspert od nowych technologii w 4CF, o symbolicznym zdjęciu obrazującym moment pobicia rekordu wszechczasów LeBrona Jamesa w liczbie zdobytych punktów w koszykarskiej NBA. Rekord ten został uwieczniony na zdjęciu, na którym widać, jak w czasie rzutu zdecydowana większość osób na trybunach nagrywa ten moment telefonem komórkowym. Maciej Jagaciak mówił m.in. o tym, czy ten fotograficzny znak czasów powinien nas oburzać.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Aleksandra Filipek: Czy to jest znak naszych czasów - oglądanie wszystkich ważnych momentów przez ekran smartfona?
Maciej Jagaciak: To, że takie zdjęcie powstało, to o czymś świadczy. Z pewnością jest to znakiem czegoś w naszych czasach. Zastanawiałem się nad tym, patrząc na te zdjęcia, co takiego autor miał na myśli, chcąc je pokazać publiczności. Nie wydaje mi się, że to może być odczytywane jako próba wezwania, do takiego przemyślenia, dlaczego taka sytuacja mogła zostać zaobserwowana. Czy to jest dobre, że zaczynamy oglądać widowiska tylko za pośrednictwem ekranu telefonu? A może to jest coś złego, czy musimy z tego zrezygnować? Myśląc tymi tropami, pomyślałem sobie, że ludzie patrzą przez ekrany telefonu, bo już nie doceniają prawdziwego sportu i nie chcą go podziwiać na żywo, doświadczać go na żywo - tutaj odnosząc się bezpośrednio do tego wydarzenia z LeBron Jamesem.
Z drugiej strony moglibyśmy powiedzieć, że nie, oni właśnie bardzo pragną tego sportu, bo kupują bilety, i to wcale nie tanie na tego typu wydarzenia, ale chcą mieć też z tego bardzo spersonalizowaną pamiątkę. Dowód na to, że "tu byłem". Mogą się tym pochwalić swoim znajomym na swoich social mediach i pokazać im, że naprawdę tam byli. To jest jakaś potrzeba, którą mają ludzie i możemy albo z tą potrzebą walczyć, zastanawiając się nad tym, że kiedyś ludzie oglądali sport, a teraz nic tylko patrzą się w telefony, albo możemy po prostu powiedzieć sobie: ok, ludzie chcą nagrywać takie filmy, zróbmy im jakiś sprzęt, który pozwoli im nagrywać, jednocześnie będąc cały czas skupionym na tym, co się dzieje na boisku.
Je me demande laquelle de ces 2 photos est la plus lgendaire #LeBronJames #MichaelJordan pic.twitter.com/bhQgibkfRq
AlainMarschallFebruary 8, 2023
Jaki sprzęt na przykład?
Mówię tutaj o czymś w stylu nagrywających okularów. Już parę takich eksperymentów było - pamiętamy może Google Glass. Były też okulary od Snapchata. Wtedy się nie przyjęły, bo może były za drogie. To było parę dobrych lat temu, ale teraz ta technologia jest tańsza i można byłoby to zużytkować w inny sposób. Taniej jest wyprodukować taki sprzęt, a nawet nie tylko chodzi o sam sprzęt, ale i o cały system sprawnego dzielenia się i zapisywania, przesyłania nagrań. Tutaj już np. 5G wchodzi też w sukurs, także mamy jeszcze lepszy internet niż był wtedy. Ten sprzęt, te okulary nie muszą mieć dużego dysku twardego na sobie, na zapisywanie danych, bo mogą je bezpośrednio wysyłać do chmury. Są nowe możliwości. Ten pomysł trzeba byłoby w jakiś sposób przemyśleć. Można byłoby oglądać taki mecz i jednocześnie mieć pod zawodnikami np. wyświetlające się statystyki albo nazwiska
To jest coś, co na pewno by się przydało. Zakładam, że i tak większość z tych ludzi siedząc na trybunach, gdzieś tam z boku ma odpalonego Twittera. Oni relacjonują to wszystko i wymieniają się uwagami.
Oczywiście, że tak. Chcemy się dzielić tym doświadczeniem na żywo. Być może ludzie są zbulwersowani, że zamiast podziwiać ten moment sportowy, historyczny moment sportowy, ktoś jest przyklejony do telefonu. W pewnym sensie ta osoba jest łącznikiem pozostałej grupy ludzi, znajomych, z tym wydarzeniem sportowym.
To może być na przykład osoba, która ma włączonego live'a i w tym momencie może pokazuje to 10, 20, 30 innym osobom, co sprawia, że więcej osób doświadcza tego wydarzenia na żywo. W tym momencie jego rola globalnie staje się większa, bo to się rozchodzi. Gdyby nie to, że to zdjęcie poniosło się falą, to pewnie bym o nim nie usłyszał, ani o tym, że LeBron James pobił kolejny rekord w liczbie rzuconych punktów, bo po prostu się nie interesuję koszykówką. Właśnie przez to, że ten temat popłynął takimi, a nie innymi strumieniami, to ta informacja do mnie dotarła. Może to też jest coś dobrego, nad czym moglibyśmy się zastanowić. Czy faktycznie warto aż tak z tego rezygnować?
Czy w ogóle zwróciłby pan uwagę na to zdjęcie? Mam wrażenie, że żyjemy w takich czasach, że ręka wyciągnięta w górę z telefonem to już jest standard. Gdyby nie te wszystkie nagłówki, gdyby nie to, że to zdjęcie stało się w tym momencie tak głośne, to czy ono byłoby dla nas dziwne?
Wydaje mi się, że nie. Miałem taką naturalną reakcję, jak zobaczyłem to zdjęcie po raz pierwszy, zestawienie tego tweeta, bo tam jest zdjęcie z lat 90. z Michaelem Jordanem i właśnie z teraz z LeBronem, to pierwsze na zwracałem uwagę, to kadr. Wydawało mi się, że zdjęcie to z dzisiaj jest gorzej wykadrowane, bo jest zrobione smartfonem, no ale co z tego? Jakościowo jest lepsze, jest ostrzejsze, wyrazistsze. Dopiero później zacząłem zastanawiać się, że to chodzi o tych ludzi na trybunach, więc w ogóle nie zauważyłem tego problemu na początku. Musiałem się faktycznie przyjrzeć, więc to by wskazywało na to, że jest w nas już oswojenie się z tym widokiem.
W 2016 roku dwóch Szwedów ustawiło znak ostrzegawczy na drodze, przedstawiający dwie postaci wpatrzone w telefony komórkowe. To miał być żart, że my teraz chodzimy tylko z głową w telefonie, ale w sumie wyszła z tego prognoza przyszłości. Czy są jeszcze jakieś technologie na horyzoncie, które mogą nam pomóc uwolnić się od smartfona?
To zależy, na ile wierzymy Elonowi Muskowi. Jeden z jego podmiotów badawczych opracowuje już w tej chwili neurointerfejs - taki wszczep, który byłby wszczepiany człowiekowi do mózgu i umożliwiał przesyłanie sygnałów od naszych neuronów do komputera. Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę z tego, jak duża byłaby to rewolucja, bo w tym momencie wraz z takim neurowszczepem znika potrzeba jakiegokolwiek ekranu, jakiegokolwiek interfejsu typu klawiatura czy myszka.
To, po pierwsze, wymaga totalnego przeprogramowania, przeprojektowania tego, jak wyglądają aplikacje, w jaki sposób się z nich korzysta, ale też gigantyczne biznesy nagle zaczynają tracić grunt pod nogami. Znika potrzeba produkowania ekranów, a np. ekrany do smartfonów to jest w tej chwili dla Korei Południowej jedno z głównych źródeł poważnych pieniędzy, mają tutaj monopol praktycznie. Samsung i LG są jedynymi producentami ekranów dotykowych do zastosowań mobilnie. Widać, że oni będą też starali się tym jakoś odpowiednio pokierować. To tak naprawdę bazuje mocno na myśleniu systemowym, które sprowadza się do tego, że patrzymy na świat, na rzeczywistość nie jako na ciąg kostek domina, tylko raczej jak na zbiór naczyń połączonych. Jeżeli chcemy mówić o pewnej zmianie, to mamy możliwość dokonania zmiany tylko na jednym z tych naczyń, albo na kilku naraz ewentualnie. Musimy być świadomi, że ponieważ to są naczynia połączone, to nasza zmiana wywołuje zmiany gdzieś indziej, a zmiana gdzieś indziej wywołuje zmianę u nas. Z tej perspektywy staramy się obserwować te zachodzące zmiany i wyszukiwać różnego rodzaju zagrożenia czy ryzyka, ale też i nadzieję na lepszą przyszłości.
Jestem ciekawa, jak będzie wyglądało takie zdjęcie, bo też od niego wyszła nasza rozmowa, w kolejnych latach, kiedy będziemy mogli zrobić sobie zbitkę takich trzech: Michael Jordan, LeBron James i kolejny zawodnik, który pobije rekord - jak wtedy zachowywać będą się trybuny? Jestem przekonana, że wtedy o naszym społeczeństwie będziemy mogli powiedzieć zupełnie nowe rzeczy.
Opracowanie: Emilia Witkowska