Broniący tytułu mistrza świata Formuły 1 Holender Max Verstappen (Red Bull) wygrał wyścig o Grand Prix Arabii Saudyjskiej, 2. rundę cyklu. Prowadzenie w klasyfikacji generalnej utrzymał drugi na mecie reprezentant Monako Charles Leclerc (Ferrari).

REKLAMA

Verstappen, podobnie jak jego kolega z teamu Meksykanin Sergio Perez, rozpoczęli tegoroczne zmagania w F1 pechowo. Przed tygodniem podczas GP Bahrajnu w obu autach Red Bulla awarii uległ silnik i zespół pozostał bez punktów.

Verstappen i Leclerc - pasjonująca rywalizacja

Tym razem już takich problemów nie było, choć mistrz świata do ostatnich metrów drżał o zwycięstwo. Kilka okrążeń wcześniej wyprzedził Leclerca i objął prowadzenie w wyścigu, by po kilkunastu sekundach ponownie je stracić na rzecz rywala z Ferrari. Po kilku chwilach przypuścił kolejny skuteczny atak, a reprezentanta Monako nie było stać na natychmiastową kontrę.

Leclerc zbliżył się do lidera ponownie na ostatnim okrążeniu, na ostatniej prostej miał większą prędkość, ale zabrakło mu kilkuset metrów, aby spróbować odzyskać pozycję. Ostatecznie stracił do Verstappena 0,549 s. Zwycięzca inauguracyjnego wyścigu w Bahrajnie zyskał za to dodatkowy punkt za najszybsze okrążenie i wciąż zajmuje pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej.

Ten wyścig był super, to była twarda walka - skomentował Verstappen.

Podobne wrażenie miał Leclerc. Jestem zachwycony tym wyścigiem. Walka była twarda, ale fair. Tak powinno być zawsze - podkreślił.

Na trzeciej pozycji rywalizację ukończył Hiszpan Carlos Sainz jr (Ferrari), który pozostanie wiceliderem klasyfikacji generalnej.

O dużym pechu może mówić Perez, który w sobotę zwyciężył w kwalifikacjach i wywalczył pierwsze w karierze pole position. W niedzielę dobrze wystartował, utrzymywał równe tempo i wypracował sobie kilkusekundową przewagę, ale w niefortunnym momencie zjechał do alei serwisowej.

Tuż po tym, jak w bolidzie Pereza zmieniono opony, Kanadyjczyk Nicholas Latifi uderzył w bandę i musiał zakończyć udział w wyścigu, a na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Perez, podobnie jak inni kierowcy, musiał więc obniżyć prędkość, a dwaj kierowcy, którzy byli dotychczas tuż za nim - Leclerc i Verstappen - wykorzystali ten moment na pit stop i wrócili na tor przed nim. Kilka chwil później wyprzedził go również Sainz jr. i Meksykanin był ostatecznie czwarty.

Punktów tym razem nie zdobyli zawodnicy Alfa Romeo Racing Orlen, którego kierowcą testowym jest Robert Kubica. Chińczyk Zhou Ganyu zajął 11. miejsce, a Fin Valtteri Bottas nie ukończył z powodu awarii bolidu.

Siedmiokrotny mistrz świata Brytyjczyk Lewis Hamilton (Mercedes), który ruszał dopiero z 15. pozycji po nieudanych kwalifikacjach, awansował o pięć lokat. Lepiej poszło jego rodakowi i koledze z teamu George'owi Russellowi, który był piąty.

W wyścigu nie wystartował Niemiec Mick Schumacher (Haas), który miał wypadek przy prędkości ok. 270 km/h w sobotnich kwalifikacjach. Syn siedmiokrotnego mistrza świata Michaela został przewieziony do szpitala, ale nie stwierdzono u niego poważnych obrażeń.

W piątek pojawiły się wątpliwości, czy druga w historii edycja GP Arabii Saudyjskiej w ogóle dojdzie do skutku. Na położoną nieopodal rafinerię przeprowadzono tego dnia atak rakietowy, a kierowcy widzieli kłęby dymu podczas treningu. Po długich dyskusjach uznano, że bezpieczeństwo jest zapewnione i zawody odbyły się zgodnie z planem.
Nie brakowało też głosów, że F1 w ogóle nie powinna gościć w tym kraju ze względu na łamanie praw człowieka.

Mocno wierzymy, że to, co tu robimy, będzie miało bardzo pozytywne skutki - skomentował szef F1 Stefano Domenicali.

Kolejna runda MŚ - wyścig o GP Australii - odbędzie się 10 kwietnia w Melbourne.