Po trzech latach FC Barcelona odzyskała tytuł najlepszej klubowej drużyny Europy! W finale piłkarskiej Ligi Mistrzów, rozgrywanym na Stadio Olimpico w Rzymie, drużyna z Katalonii wygrała 2:0 z obrońcą trofeum - Manchesterem United. „Barca” była lepsza i zasłużenie sięgnęła po puchar. W pojedynku dwóch najlepszych piłkarzy świata – Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, górą Argentyńczyk, który swoją piękną grę ozdobił jeszcze piękniejszym golem.
Ku pewnemu zaskoczeniu, pierwsze 10 minut upłynęło zdecydowanie pod dyktando Manchesteru. Piłkarze z Katalonii wyszli na boisko jakby usztywnieni presją i ciężarem spotkania. A sygnał do ataku dał „Czerwonym Diabłom” Cristiano Ronaldo. Już w 3. minucie mogło być 1:0 dla United. Atomowe uderzenie Portugalczyka z rzutu wolnego sparował jednak z najwyższym trudem Valdes. Chwilę później najlepszy piłkarz świata według FIFA strzelał po raz kolejny. Valdes nie sięgnął piłki, ale ta przeleciała tuż obok słupka.
Barcelona przez ten czas w niczym nie przypominała zespołu, który w fenomenalny sposób ograł Real Madryt na Santiago Bernabeu. Jednak już pierwsza składna akcja przyniosła podopiecznym Pepe Guardioli bramkę. Środkiem boiska przedarł się Leo Messi, ograł trzech rywali i wypuścił w uliczkę Samuela Eto’o. Kameruńczyk strzałem z kilku metrów nie dał szans van der Sarowi.
Gol dla Barcy diametralnie zmienił oblicze gry. Od tej pory na boisku Hiszpanie zaczęli niepodzielnie rządzić na boisku, a kibice znów mogli podziwiać cierpliwie konstruowane ataki, składające się z kilkunastu, czasem kilkudziesięciu podań, podczas których, przeciwnik bezradnie przyglądał się piłce. Do przerwy Barcelona zasłużenie prowadziła więc 1:0.
Druga połowa rozpoczęła się tak, jak zakończyła pierwsza. Do ataku ruszyła „Duma Katalonii”. Katalończycy bawili się grą, co chwila stwarzając groźne sytuacje pod bramką holenderskiego bramkarza Manchesteru. Już w 48. minucie powinno być 2:0. Henry wbiegł w pole karne, zakręcił Rio Ferdinandem i mając przed sobą tylko van der Sara, strzelił wprost w nogi Holendra.
W 53. minucie van der Sara, po strzale Xaviego, wyręczył słupek. Manchester ruszył do ataku dopiero po godzinie gry. Popłoch w szeregach obronnych Barcelony siał Ronaldo, ale Portugalczyk był osamotniony w swoich poczynaniach. Alex Ferguson próbował ratować sytuację kolejnymi zmianami, ale ani Tevez, ani Berbatow nie potrafili zmienić oblicza gry „Czerwonych Diabłów”.
W 70. minucie było praktycznie po meczu. W pole karne dośrodkował Xavi, a tam najmniejszy na boisku i przez nikogo nie niepokojony Messi kapitalnie uderzył głową obok bezradnego van der Sara. O dziwo, po stracie gola, Manchester nie rzucił się do szaleńczych ataków. Wręcz przeciwnie, Anglicy nieporadnie próbowali rozgrywać piłkę, a sytuację na boisku kontrolowała „Barca”.
Bezradnym obrońcom trofeum nadzieja wymykała się z rąk, a pogrążyć mógł ich na siedem minut przed końcem, Puyol. Kapitan Barcelony przegrał jednak sytuację sam na sam z golkiperem United. Kilka minut później sędzia gwizdnął po raz ostatni, a piłkarze Barcelony wpadli sobie w objęcia.
Bramki: Samuel Eto'o (10), Lionel Messi (70-głową).
Składy:
Barcelona: 1-Victor Valdes; 5-Carles Puyol, 24-Yaya Toure, 3-Gerard Pique, 16-Silvinho; 28-Sergio Busquets, 6-Xavi, 8-Andres Iniesta; 10-Lional Messi, 9-Samuel Eto'o, 14-Thierry Henry.
Manchester United: 1-Edwin van der Sar; 22-John O'Shea, 5-Rio Ferdinand, 15-Nemanja Vidic, 3-Patrice Evra; 13-Park Ji-sung, 16-Michael Carrick, 8-Anderson, 11-Ryan Giggs; 7-Cristiano Ronaldo, 10-Wayne Rooney.