"Jesteśmy inną drużyną niż przed eliminacjami do Euro 2016 i w pewnym stopniu startujemy z innego pułapu - ale z takiego samego jak nasi rywale" - mówi Arkadiusz Milik przed pierwszym meczem naszej piłkarskiej kadry w eliminacjach mistrzostw świata, które w 2018 roku rozegrane zostaną w Rosji. W Warszawie rozpoczęło się w poniedziałek zgrupowanie poprzedzające niedzielną potyczkę z Kazachstanem.
Reprezentacja Polski rozpoczyna eliminacje do mundialu w Rosji jako faworyt grupy E, w której oprócz Kazachstanu mierzyć się będzie również z Danią, Rumunią, Armenią i Czarnogórą.
Zgrupowanie poprzedzające pierwszy mecz eliminacji - z Kazachstanem w Astanie - rozpoczęło się w poniedziałek. Do piątku biało-czerwoni będą trenować na obiektach KS ZWAR, Polonii Warszawa i w Karczewie, gdzie nawierzchnia najbardziej przypomina sztuczną murawę w Astanie. W piątek kadra wyleci czarterem do Kazachstanu.
Zależy nam, żeby rozpocząć te kwalifikacje od zwycięstwa, bo ono pomoże nam napędzić się i łatwiej będzie nam wejść w kolejne mecze - powiedział dziennikarzom Arkadiusz Milik, który jako jeden z pierwszych stawił się na zgrupowaniu w Warszawie. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć o reprezentacji Kazachstanu, bo nigdy nie widziałem gry tej drużyny. Teraz będzie czas na analizę rywala. Jednak zdajemy sobie sprawę, że wszystko zależy od naszego przygotowania. Dlatego musimy się skupić na sobie, bo wiemy, jaka siła w nas drzemie - zaznaczył.
Jak dodał: Na pewno mecze wyjazdowe będą bardzo ciężkie. Nie mamy najłatwiejszej grupy, ale nie ma w niej też zdecydowanego faworyta.
Niedzielny mecz w Astanie będzie pierwszym spotkaniem biało-czerwonych po mistrzostwach Europy we Francji, w których podopieczni trenera Nawałki dotarli do ćwierćfinału. Przegrali w nim z Portugalią - późniejszym triumfatorem całego turnieju - po serii rzutów karnych.
Nikt z nas nie zadziera głowy, nie mamy na szyjach medali. W jakimś stopniu ten turniej był dla nas udany, ale bez większego sukcesu. Na pewno powinniśmy stawiać sobie poważniejsze cele niż sam udział w takim turnieju - podkreślał Milik w rozmowie z dziennikarzami. Równocześnie przyznał: Jesteśmy inną drużyną niż przed eliminacjami do ME 2016 i w pewnym stopniu startujemy z innego pułapu - ale z takiego samego jak nasi rywale.
Napastnik, który po mistrzostwach Europy przeniósł się z Ajaksu Amsterdam do SSC Napoli, mówił również o swoim nowym klubie. W Neapolu jest wręcz fanatyzm na punkcie futbolu. Ciężko to porównać z jakimkolwiek innym klubem. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim. Czuć to na trybunach - opowiadał. Neapol ma swój klimat. W mieście są miejsca, gdzie jest bardzo ubogo i brudno. Jednak są również piękne miejsca. Najważniejsze jednak, że są świetne warunki do gry w piłkę i mamy świetną drużynę - dodał.
Milik ma prawo być w doskonałym nastroju - w sobotę Napoli pokonało na własnym boisku Milan 4:2, a Polak strzelił w tym spotkaniu dwie bramki.
Cieszę się, że w debiucie na tym stadionie udało mi się strzelić swoje pierwsze bramki w Serie A. Jednak najważniejsze jest, aby teraz utrzymać miejsce w składzie i dalej dobrze się prezentować - zaznaczył.
Odniósł się również do wysokości swojego transferu - włoski klub wyłożył za niego aż 32 miliony euro.
Nie ma dla mnie znaczenia, jaką kwotę za mnie zapłacono. Ta suma mnie nie przytłacza - zapewnił Milik. Najważniejsze jest to, co pokazuję na boisku. W każdym meczu muszę pokazywać, że jestem dobrym zawodnikiem i że warto było zainwestować we mnie - podsumował.
O tym, że po Euro 2016 inna jest pozycja polskiej kadry, mówił na niedzielnej konferencji prasowej również selekcjoner Adam Nawałka.
Bardzo cieszy mnie to, że sprawiliśmy kibicom tyle radości. Wszyscy zawodnicy są jeszcze bardziej rozpoznawalni. Również ja mam kłopot ze spokojnym przejściem ulicą, nawet w Warszawie, do biura. Ale myślę, że jest to taki bardzo sympatyczny znak - mówił szkoleniowiec. Daliśmy wiele radości, drużyna odzyskała zaufanie kibiców, jest świetna atmosfera - i teraz trzeba zrobić następny krok - podkreślił.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
(edbie)