Kapitan reprezentacji Austrii Julian Baumgartlinger przyznał, że wraz z kolegami nie przestraszy się atmosfery, jaką na wypełnionych trybunach PGE Narodowego stworzy ponad 50 tysięcy polskich kibiców. Mecz Polska - Austria w ramach eliminacji mistrzostw Europy 2020 zostanie rozegrany w poniedziałek o 20:45.
Austriacy rozpoczęli kwalifikacje w marcu od dwóch porażek, w tym z biało-czerwonymi w Wiedniu 0:1, ale później wygrali trzy kolejne spotkania. W piątek w Salzburgu pokonali Łotyszy 6:0. Wobec porażki Polski w Lublanie ze Słowenią 0:2 zespół Fody traci już tylko trzy punkty do ekipy trenera Jerzego Brzęczka.
Już po losowaniu mówiłem, że w tej grupie jest kilka drużyn o zbliżonych umiejętnościach i walka o awans będzie wyrównana. Polacy w piątek doznali pierwszej porażki i zrobiło się jeszcze ciekawiej. W tabeli wszyscy są bliżej siebie, różnice zmalały - powiedział Foda na konferencji prasowej na PGE Narodowym.
Według niego biało-czerwoni ze Słowenią wcale nie zagrali złego meczu, ale byli mniej skuteczni niż we wcześniejszych eliminacyjnych potyczkach.
To było wyrównane spotkanie. Polacy wcale nie grali źle, ale byli mniej skuteczni. Obie drużyny nie stworzyły może zbyt wielu okazji bramkowych, ale różnica była taka, że Słoweńcy swoje wykorzystali. Zobaczymy, jak Polacy zareagują po porażce, bo w tych kwalifikacjach jeszcze w takiej sytuacji nie byli - zauważył niemiecki szkoleniowiec.
Polska będzie pierwszym z grupowych rywali, z którym Austriacy zmierzą się już po raz drugi. Foda wspomniał, że w ciągu pół roku od meczu w Wiedniu w obu zespołach niewiele się zmieniło.
Stosowaliśmy różne ustawienia, zmienialiśmy styl w zależności od rywala, ale od marca generalnie wiele się u nas nie zmieniło. Podobnie zresztą u Polaków. Nasze pierwsze spotkanie było bardzo wyrównane, mieliśmy w nim sytuacje, by zdobyć gola, ale się nie udało. Zdecydowały niuanse i myślę, że w Warszawie będzie podobnie. Na pewno musimy zwrócić uwagę, by dłużej utrzymywać się przy piłce, nie pozwalać Polakom rozwijać skrzydeł, ale i być gotowym na wysokie tempo gry oraz wystrzegać się błędów w defensywie - tłumaczył.
Kapitan reprezentacji Julian Baumgartlinger przyznał, że wygrana 6:0 z Łotwą dodała reprezentacji pewności siebie, ale wciąż biało-czerwonych uważa za faworytów grupy.
Oczywiście, że cieszy nas wysokie zwycięstwo, do tego poparte dobrą grą, ale mecz w Warszawie będzie zupełnie inny. Bez wątpienia Polacy wciąż są faworytami naszej grupy, a w dodatku będą chcieli zrehabilitować się za porażkę w Lublanie. Obie drużyny mają taki sam cel, czyli jedno z dwóch czołowych miejsc w tabeli w listopadzie, by cieszyć się z awansu do mistrzostw Europy. Potrzebujemy do tego zwycięstw i z takim zamiarem tutaj przyjechaliśmy - powiedział Baumgartlinger.
Jak zapewnił, wraz z kolegami nie przestraszy się atmosfery, jaką na wypełnionych trybunach PGE Narodowego stworzy ponad 50 tysięcy polskich kibiców.
Stadion robi wrażenie, publiczność też na pewno będzie gorąco wspierać gospodarzy, ale nie po raz pierwszy zagramy przy tak licznej widowni. Nie ma mowy o strachu. Świetna atmosfera na pewno będzie sprzyjać pokazaniu dobrego futbolu - dodał.
Zawodnik Bayeru Leverkusen świetnie zna z Bundesligi Roberta Lewandowskiego.
To światowy TOP 3 wśród napastników. Od lat utrzymuje wysoką dyspozycję, a początek tego sezonu pokazał, że jest w wyśmienitej formie. Trzeba na niego uważać przez każdą z 90 minut gry. Zatrzymanie go jutro będzie naszym największym wyzwaniem - podkreślił Baumgartlinger, który po raz 70. zagra w drużynie narodowej.
Początek poniedziałkowego meczu o godz. 20.45.
Po pięciu seriach meczów w grupie G eliminacji prowadzi Polska z dorobkiem 12 pkt, druga jest Austria z dziewięcioma, a po osiem zgromadziły Słowenia i Izrael.