Wisła wyjechała z Wrocławia z niczym i straciła pozycję lidera. Wrocławianie natomiast pozostają jedyną drużyną w ekstraklasie bez porażki na własnym stadionie w tym sezonie.
Śląsk zaczął mecz z Wisłą podobnie jak spotkanie w poprzedniej kolejce z Arką Gdynia, czyli od wysokiego pressingu od pierwszej minuty, agresywnego atakowania rywala i ponownie przyniosło to szybko efekt bramkowy. I znowu duży udział w golu dla wrocławian mieli rywale. Dominik Furman przed własnym polem karnym stracił piłkę, dopadł jej Krzysztof Mączyński, przymierzył idealnie i Jakub Wrąbel był bez szans.
Bramka zmieniła obraz spotkania. Gospodarze nie podchodzili już tak wysoko pod rywali i Wisła zaczęła gościć pod polem karnym Śląska. Zespół trenera Radosława Sobolewskiego nie miał jednak za bardzo pomysłu na rozbicie defensywy wrocławian. Wszystko sprowadzało się praktycznie do wrzucania piłek w pole karne przez Furmana. Pierwszą dobrą sytuację bramkową przyjezdni mieli dopiero po 30 minutach gry, kiedy z pola karnego strzelał Damian Michalski, ale Matus Putnocky nie dał się zaskoczyć.
Śląsk nie zamierzał się tylko bronić i wyprowadzał kontrataki, które były znacznie groźniejsze. Po jednym z nich z prawej strony dośrodkował Wojciech Golla, a Robert Pich uprzedził obrońców Wisły i strzałem z bliska podwyższył prowadzenie. Wrąbel, który w poprzednim sezonie był zawodnikiem Śląska ponownie był bez szans.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił. Wisła jeszcze odważniej podeszła wyżej i gra głównie toczyła się na połowie Śląska. Naciskani wrocławianie mieli duże problemy z wyprowadzeniem akcji i często ograniczali się do kopania aby jak najdalej od własnego pola karnego.
Wojskowi byli w defensywie, ale kiedy nadarzała się okazja, również stosowali pressing. I taka taktyka przyniosła im trzeciego gola, w czym duży udział miał Wrąbel. Bramkarz Wisły tak długo czekał z wybiciem piłki, że zabrał mu ją Michał Chrapek, a następnie spokojnie trafił do pustej bramki.
Od tego momentu napór Wisły wyraźnie zmalał, a za to groźniej zaczął atakować Śląsk. Czwartego gola dla Wojskowych mógł zdobyć Mateusz Cholewiak, ale jego uderzenie z pola karnego ładną paradą wybił Wrąbel.
Kiedy wydawało się, że wielkich emocji już nie będzie, a jeżeli ktoś zdobędzie gola, to Śląsk, goście przeprowadzili najładniejszą swoją akcję. Po szybkiej wymianie podań w idealnej sytuacji znalazł się Damian Michalski i nie dał szans bramkarzowi rywali.
Chociaż do końca spotkania pozostawał blisko kwadrans, Wisła nie potrafiła zagrozić już bramce Śląska. Wrocławianie łatwo rozbijali ataki przyjezdnych i utrzymali spokojnie prowadzenie do ostatniego gwizdka.
Wygraną Śląska portal Onet ocenił jako "niespodziankę". Zauważył, że to pierwsza przegrana Wisły Płock od 13 września.
Śląsk Wrocław - Wisła Płock 3:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Krzysztof Mączyński (13), 2:0 Robert Pich (42), 3:0 Michał Chrapek (62), 3:1 Damian Michalski (78)
Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Łukasz Broź, Israel Puerto, Wojciech Golla, Dino Stiglec - Robert Pich, Michał Chrapek (89. Damian Gąska), Jakub Łabojko, Krzysztof Mączyński, Przemysław Płacheta (83. Piotr Samiec-Talar) - Erik Exposito (66. Mateusz Cholewiak).
Wisła Płock: Jakub Wrąbel - Cezary Stefańczyk, Michał Marcjanik, Alan Uryga, Damian Michalski - Mikołaj Kwietniewski (58. Angel Garcia Cabezali), Damian Rasak, Dominik Furman, Mateusz Szwoch, Piotr Tomasik (83. Grzegorz Kuświk) - Ricardinho.