Zagłębie zremisowało 1:1 z Koroną w meczu piłkarskiej ekstraklasy. Faworytem spotkania byli gospodarze, którzy znajdują się wyżej w tabeli.

REKLAMA

Pierwsi jednak zaatakowali goście. Kolejne minuty także należały do Korony, która odważnie atakowała i częściej przebywała na połowie rywali. Jedyne czego brakowało przyjezdnym, to skutecznego wykończenia akcji.

Gospodarze pierwszy raz poważnie zagrozili bramce kielczan po 20 minutach meczu. Po akcji Alana Czerwińskiego w idealnej sytuacji znalazł się Bartosz Białek, ale źle trafił w piłkę i później mógł tylko złapać się za głowę, że zmarnował okazję.

Od tego momentu zaczęła zarysowywać się przewaga Zagłębia. Po strzale Bartosza Kopacza wydawało się, że piłka wpadnie do siatki, ale tu popisał się Marek Kozioł.

Mimo przewagi miejscowych, gola zdobyła Korona, która przeprowadziła pokazową akcję.
Zaczęło się od przerzutu Forsella, później Jacek Kiełb przytomnie zgrał piłkę głową do Marcina Cebuli a ten mierzonym strzałem nie dał szans Hładunowi.

Tuż przed końcem pierwszej połowy nieatakowany przez rywala Cebula padł na murawę i złapał się za kolano. Uraz okazał się na tyle poważny, że skrzydłowy Korony po przerwie nie wyszedł na boisko.

Po zmianie stron do ataku ruszyło Zagłębie, a Korona kontrowała. Po jednej z takich akcji Argentyńczyk Andres Lioi wychodził na czystą pozycję i został sfaulowany przez Lubomira Guldana. Arbiter odgwizdał faul, sięgnął do kieszeni, ale wyjął jedynie żółtą kartkę. Ukarał też Michala Papadopulosa, który - jak niemal cały zespół Korony - nie mógł się pogodzić z decyzją sędziego i domagał się usunięcia obrońcy Zagłębia z boiska.

Chwilę później ponownie do gospodarzy uśmiechnęło się szczęście, bo piłka po strzale Forsella z rzutu wolnego trafiła w słupek. Hładun w tej sytuacji nawet nie drgnął.

Kolejne fragmenty meczu należały zdecydowanie do Zagłębia. Szanse na gola mieli Sasa Zivec, Guldan i Damjan Bohar. Do remisu w końcu doprowadził ten ostatni po strzale z rzutu karnego, który został podyktowany za zagranie ręką w polu karnym Bośniaka Adnana Kovacevica.

Zagłębie mogło jeszcze w doliczonym czasie strzelić zwycięskiego gola. Najpierw idealną sytuację zmarnował Sasa Balic, a chwilę później szczęście uśmiechnęło się do Korony, kiedy po uderzeniu Bartosza Białka piłka trafiła w poprzeczkę.