Osiem bramek oglądali kibice w sobotnim meczu 25. kolejki piłkarskiej ekstraklasy, w którym Wisła Kraków wygrała na wyjeździe z Koroną Kielce 6:2.
W kadrze Korony zabrakło pauzującego za nadmiar żółtych kartek Ivana Marqueza oraz zmagającego się z urazem mięśnia czworogłowego Marcina Cebuli. Goście na sobotni mecz do Kielc przyjechali bez kontuzjowanych: Pawła Brożka, Rafała Boguskiego, Jakuba Bartosza oraz Kamila Wojtkowskiego.
Spotkanie od początku toczone było w szybkim tempie. Jako pierwsi groźnie zaatakowali gospodarze, kiedy w 9. minucie Elia Soriano zgrał piłkę w pole karne do wbiegającego Mateja Pucki, jednak strzał Słoweńca był minimalnie niecelny. Kolejną sytuację kielczanie stworzyli sobie pięć minut później, gdy tuż przed polem karnym faulowany był Aleksandar Bjelica. Do piłki podszedł Wato Arweładze, który mocnym uderzeniem otworzył wynik meczu.
Wisła odpowiedziała 10 minut później. Po szybkim przerzucie piłki na prawe skrzydło, Łukasz Burliga wbiegł z nią w pole karne i dograł do Krzysztofa Drzazgi, a ten, pomimo interwencji bramkarza Korony, umieścił futbolówkę w siatce. Radość krakowian nie trwała jednak długo. W 28. minucie po dośrodkowaniu Pucki najwyżej do piłki w polu karnym wyskoczył Arweładze i po raz drugi wpisał się na listę strzelców.
Goście natychmiast ruszyli do odrabiania strat. Najpierw w 31. minucie domagali się podyktowania rzutu karnego w sytuacji, gdy faulowany był Drzazga, jednak sędzia po skorzystaniu z wideoweryfikacji stwierdził, że nie doszło do naruszenia przepisów. Sześć minut później już bez żadnych wątpliwości Wisła cieszyła się z bramki wyrównującej, po tym jak podanie Vullneta Bashy na gola zamienił Jakub Błaszczykowski.
Po zmianie stron tempo gry wciąż było intensywne. W 51. minucie, po błędzie kieleckiej defensywy, w sytuacji sam na sam po podaniu od Błaszczykowskiego znalazł się Drzazga, który bez większych problemów pokonał bramkarza Korony. Chwilę później ten sam piłkarz mógł po raz trzeci wpisać się na listę strzelców, jednak po minięciu Miśkiewicza nie trafił do pustej bramki.
Szybka strata gola sprawiła, że w zespole Korony wdarła się nerwowość, czego efektem była kolejna bramka dla Wisły, którą zdobył strzałem z 16. metra Savicevic. Trener Gino Lettieri próbując wzmocnić drugą linię wprowadził dwóch pomocników, jednak nie wpłynęło to zbytnio na grę kielczan.
W 65. minucie Wisła prowadziła już różnicą trzech bramek, kiedy po zamieszaniu w polu karnym gola zdobył Łukasz Burliga. Wysokie prowadzenie nie zniechęciło jednak gości do ofensywnej gry i w 80. min zanotowali szóstego gola w tym meczu, którego autorem był Drzazga.