Legia Warszawa pokonała Arkę Gdynia 5:1. Stołeczny zespół już przed tym spotkaniem miał zapewnione pierwsze miejsce w fazie zasadniczej, a wobec remisu wicelidera Piasta Gliwice z Górnikiem Zabrze we wtorek mógł powiększyć przewagę nad nim do 10 punktów przed ostatnią kolejką. Wydawało się, że na własnym stadionie nie będzie miała problemu z przedostatnią w tabeli Arką.
Tymczasem jeszcze przed upływem pierwszej minuty Gruzin Dawit Szirtładze zgrał piłkę głową do Adama Dancha, a ten precyzyjnym uderzeniem posłał ją do siatki obok Radosława Majeckiego i goście objęli niespodziewane prowadzenie.
Jak się okazało, był to jedyny strzał gdynian w pierwszej połowie, a jeden z dwóch w całym meczu. Legia miała ich... dwadzieścia siedem. Przez praktycznie całe spotkanie Arka miała problem z opuszczeniem własnej połowy.
Gospodarze konstruowali akcję za akcją, ale na efekty musieli poczekać. Pierwsze ostrzeżenie goście otrzymali w 39. minucie, kiedy po uderzeniu głową Czecha Tomasa Pekharta piłka odbiła się od poprzeczki.
Drugiego nie było. Legii udało się wyrównać przed przerwą - w 44. minucie po dośrodkowaniu Czarnogórca Marko Vesovica mocną główką bramkarza gdynian Pavelsa Steinborsa pokonał Paweł Wszołek.
W drugiej połowie gospodarze w końcu pokazali swoją wyższość, nie pozostawiając żadnych wątpliwości. W 50. minucie wprawdzie dopisało im szczęście, kiedy Adam Marciniak próbował przeciąć dośrodkowanie i pokonał własnego bramkarza, ale o kolejnych golach decydowały już umiejętności i składne akcje. Na 3:1 mocnym strzałem podwyższył Brazylijczyk Luquinhas (57.), a kolejne bramki zdobyli Mateusz Cholewiak (62.) i wprowadzony na boisko 20 minut wcześniej Francuz Vamara Sanogo (86.).
Z 60 punktami przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej Legia pewnie zmierza po tytuł mistrzowski. Arka ma natomiast 28 "oczek" i do końca będzie musiała walczyć o utrzymanie.