"Na początku sezonu najmocniejsze powinny być bolidy Mercedesa, ale później inni je dogonią. Sezon będzie nieprzewidywalny" - mówi Grzegorz Możdżyński z magazynu "F1 Racing" w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Serwańskim. Pierwszy wyścig nowego sezonu Formuły 1 już w niedzielny poranek w Melbourne.

REKLAMA

Patryk Serwański: Nowe, zupełnie inne jednostki napędowe, które wymusiły ogromne zmiany w bolidach, także te natury estetycznej - to będzie w tym sezonie rewolucja?

Grzegorz Możdżyński: Mamy do czynienia z poważną rewolucję w przepisach technicznych. Bolidy były praktycznie budowane zupełnie od nowa. Przepisy ograniczają wpływ aerodynamiki na prędkość i zachowanie samochodu i w pewnym sensie wzmacniają znaczenie jednostki napędowej. Nowe silniki to silniki turbo 1,6 litra z bardzo potężnym systemem odzyskiwania energii i wykorzystywaniem go jako takie elektryczne doładowanie. Bolidy będą miały większą moc na wyjściu z zakrętów. Wiele wskazuje na to, że są szybsze na prostej. Będą zachowywały się inaczej niż w poprzednich sezonach. Na pierwszy plan znów wrócą umiejętności kierowcy.

A czy te nowe konstrukcje będą też zdecydowanie szybsze od poprzedników?

Możemy się spodziewać, że po kilku wyścigach tak właśnie będzie. W tej chwili w testach samochody były wolniejsze niż w poprzednich latach, ale inżynierowie cały czas nadrabiają te straty i zapewne na niektórych torach będzie jeździło się szybciej.

Czy kłopotem może być wytrzymałość jednostek napędowych i skrzyń biegów? Na początku sezonu będzie sporo awarii?

Myślę, że pierwsza część sezonu będzie obfitować w awarie mechaniczne. To już było widać w trakcie testów. Wszystkie bolidy napędzane jednostkami Renault miały spore problemy - zarówno mechaniczne, jak i z programowaniem silnika. Ogromne kłopoty miał na przykład Red Bull. Skrzynie biegów nie powinny być kłopotliwe. Bardziej boję się o jednostki napędowe. Wszystkie te komponenty są tak ciasno upakowane, że nawet awaria malutkiego sensora czy czujnika oznacza wielogodzinne naprawy. Żeby się dobrać do takiej części, trzeba będzie rozebrać nawet pół samochodu. W tej chwili awaria na ostatnim treningu albo podczas kwalifikacji może oznaczać nawet konieczność wycofania się z wyścigu.

Od kilku lat słyszymy na początku sezonu: "Teraz Sebastian Vettel sobie nie poradzi", ale tym razem i on sam mówi, że Red Bull jest na razie zbyt słaby, by wygrywać.

Jeśli chodzi o Red Bulla, to sytuacja jest złożona. Zespół napędowy Renault nie jest niezawodny. Tak długo jak to nie będzie działać, to nie można oczekiwać dobrych rezultatów. Ale kiedy Red Bull jechał w testach bez problemów, to osiągane rezultaty były świetne. Adrian Newey zaprojektował świetny bolid. Teraz tylko pytanie, ile potrwa odpowiednie przygotowanie jednostki napędowej.

Sezon będzie długi. 19 wyścigów i właściwie początek niczego nie wyjaśni. Przecież wyścig technologicznych zbrojeń trwa cały czas.

To będzie nieprzewidywalny sezon. Wydaje się, że na regularność stać teraz tylko Mercedesa. Możliwe, że do samego końca będzie się toczyć walka o tytuł. Groźny w skali roku będzie Red Bull, McLaren, Lotus, Ferrari i Williams. Choć na początku roku to może wyglądać nieco inaczej.

Bernie Ecclestone stawia na Lewisa Hamiltona. Ta regularność Mercedesa może być kluczem do sukcesu?

I Hamilton, i Nico Rosberg mogą walczyć o tytuł. Tu przewagę ma Hamilton, który już zna smak walki o mistrzostwo świata. Mercedes jest świetnie przygotowany. Mają niezawodność, szybkość, dobrych kierowców. Ta kombinacja na początku sezonu może dać sukces i ewentualną przewagę punktową nad rywalami, ale inni będą gonić technologicznie Mercedesa i jeśli ta przewaga się ujawni, to w połowie roku zniknie.

Dwa nowe wyścigi w sezonie 2014 to Austria i Rosja. Pana opinia?

Tor w Austrii to typowy tor kierowcy przerobiony przez Red Bulla. Tam może być ciekawie. Tor w Soczi to niewiadoma. Infrastruktura będzie na pewno dobra, ale jak to wszystko będzie tam wyglądało na razie ciężko powiedzieć.

W ostatnim wyścigu przyznawane są podwójne punkty za poszczególne miejsca. To dobry pomysł?

Trochę sztucznie to promuje dyscyplinę, ale takie są realia. Niektórzy kibice oczekują takich zwrotów akcji, ale dawanie dodatkowych punktów w jednym wyścigu za taką samą pracę jak w poprzednich Grand Prix jest dla mnie problematyczne i może przynieść duże zmiany w klasyfikacji generalnej, choć to oczywiście zależy od sytuacji w całym sezonie.

Wyścigów mamy 19, ale to fani w Australii są uprzywilejowani. To oni przekonają się, jaki jest układ sił na początku sezonu, a to przecież zawsze niewiadoma.

To jeden z najbardziej popularnych wyścigów cyklu. Nowi kierowcy, nowe bolidy. To przyciąga. Warto oglądać ten wyścig. Pytanie jak będzie z pogodą, bo niektóre prognozy mówią o deszczu. Szkoda, że ciągle nie wiadomo, jak będzie wyglądała sytuacja transmisji F1 w Polsce.

(MRod)