Reprezentacja Polski przesunęła się na 16. miejsce w rankingu FIFA. To wyrównanie rekordu biało-czerwonych. Poprzednio tak wysoko byliśmy we wrześniu 2007 roku. Liderem zestawienia jest ciągle Argentyna. Mistrzowie Europy – Portugalczycy awansowali na 6. lokatę.

REKLAMA

Awansu naszej drużyny byliśmy pewni już w trakcie trwania Euro. Dwa zwycięstwa i remis w fazie grupowej, później dwa remisy w regulaminowym czasie gry. To zdecydowanie lepszy wynik niż na Euro w 2012 roku. Polsko-ukraiński turniej właśnie przestał się liczyć w rankingu. Za to francuski przynosi teraz najwięcej punktów. Biało-czerwoni awansowali o jedenaście pozycji.

Najlepsi pod tym względem okazali się Walijczycy. Poprawili się o piętnaście miejsc i zajmują teraz 11. lokatę. Pokaźny wzrost o 12 oczek zanotowały: Chorwacja (15.) i Islandia (22.). Do czołowej dziesiątki rankingu wrócili za to Francuzi. Finaliści Euro zajmują 7. miejsce. Oczko wyżej sklasyfikowani zostali świeżo upieczeni mistrzowie Europy, którzy przesunęli się o dwa miejsca do góry.

Mimo że w minionym czasie rozegrano dwie wielkie imprezy - Euro i Copa America - to w czołowej piątce rankingu nie zaszły żadne zmiany. Na czele cały czas znajduje się Argentyna przed Kolumbią, Belgią, Niemcami i Chile.

Ciekawie wygląda za to porównanie Polaków z rywalami z eliminacji do Mundialu w 2018 roku, które ruszą już jesienią. Wszyscy przeciwnicy biało-czerwonych zajmują niższe miejsca od kadry Adama Nawałki: Rumunia (24.), Dania (44. - najniżej w historii), Czarnogóra (95.), Kazachstan (97.), Armenia (102.).

Polacy mają spore szanse na kolejny awans w rankingu. Teraz będą z niego wypadać systematycznie mecze sprzed 4 lat, a więc z eliminacji do Mundialu w Brazylii. Wtedy kadra Waldemara Fornalika nie zachwycała. Co prawda udało się, na przykład zremisować z Anglią, ale Polacy wygrali w tamtych eliminacjach tylko trzy spotkania. Dwukrotnie pokonaliśmy San Marino, raz Mołdawię. Punktowy zysk do rankingu z tych zwycięstw był niewielki.

Mamy więc szansę na to, by teraz nasz punktowy dorobek był większy. Jeśli wykorzystamy kryzys Rumunów i Duńczyków powinniśmy nie tylko awansować w rankingu, ale też zapewnić sobie przepustki na Mistrzostwa Świata w Rosji.

APA