Górnik Zabrze wygrał w Szczecinie z Pogonią 4:1 w meczu 11. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Dwie bramki dla gości zdobył Mateusz Zachara, a po jednej Łukasz Madej i Krzysztof Mączyński. Honorowego gola dla Pogoni strzelił Donald Djousse. Gospodarze grali przez pół godziny w osłabieniu po czerwonej kartce dla Edi Andradiny.

REKLAMA

Dwie największe rewelacje rozgrywek stanęły naprzeciw siebie. Konia z rzędem temu, kto przed sezonem obstawiał, że w 11 kolejce Pogoń z Górnikiem zagra o samodzielne wiceliderowanie w tabeli. Jednak w dotychczasowych 10 meczach oba zespoły dały się pokonać tylko warszawskiej Legii i teraz gonią obrońców mistrzowskiego tytułu. Nic dziwnego, że trybuny stadionu Floriana Krygiera wreszcie wypełniły się kibicami na miarę poziomu ekstraklasy.

Mimo tego wśród fanów w ostatnich dniach więcej mówiło się o "zakończonej przyjaźni" z Legią niż o samym meczu. Choć nie brakowało też pogłosek, że pojedynek z Górnikiem będzie okazją do zawiązania "zgody" między fanami obu klubów. Do niczego takiego nie doszło, ale też na trybunach nie było słychać wzajemnych obelg.

Obaj trenerzy mieli podobny kłopot - jak zestawić linię obrony. Dariusz Wdowczyk nie mógł skorzystać z etatowego prawego obrońcy, bramkostrzelnego Adama Frączczaka i w jego miejsce zdecydował się wystawić debiutanta Wojciecha Lisowskiego, który w ekstraklasie wcześniej zagrał ledwie minutę w barwach Piasta Gliwice, w marcu, przeciwko ... Pogoni w Szczecinie.

Adam Nawałka miał jeszcze trudniejsze zadanie, bo ze składu wypadli mu kontuzjowani: Adam Danch, Oleksandr Szewluchin i Błażej Augustyn. Na jego szczęście klub zatrudnił przed tygodniem Borisa Pandżę. Reprezentant Bośni i Hercegowiny od razu miał okazję do debiutu w polskiej ekstraklasie.

Od pierwszych minut zaatakowała Pogoń, ale to goście objęli szybkie prowadzenie. Łukasz Madej w dziecinny sposób ograł Wojciecha Gollę i pewnie wykorzystał sytuację sam na sam z Radosławem Janukiewiczem. Szybko strzelona bramka sprawiła, że Górnicy grali bardzo spokojnie w defensywie. Oddali inicjatywę Portowcom, a sami czyhali na okazję na podwyższenie prowadzenia. Bliscy byli tego w ostatnich chwilach pierwszej części, ale strzał Mariusza Przybylskiego nogami obronił Janukiewicz.

Drugą część meczu Górnicy zaczęli tak, jak pierwszą - czyli od szybkiej bramki. Tym razem po centrze z rzutu wolnego Seweryna Gancarczyka Mateusz Zachara, nie pilnowany przez miejscowych obrońców, pewnie strącił głową piłkę do siatki.

Po stracie drugiego gola trener Wdowczyk postawił wszystko na jedna karę i wzmacniając rozegranie i atak wstawił do gry Ediego Andradinę i Donalda Djousse. Jednak brazylijski weteran na boisku był ledwie dwie minuty, gdy po faulu na wychodzącym na sam na sam Sergeju Mosnikovie ujrzał czerwoną kartkę. Od straty kolejnej bramki Pogoni to i tak nie uchroniło, bo z rzutu wolnego Krzysztof Mączyński pewnie trafił do siatki.

Paradoksalnie, gdy goście mieli kilka kolejnych sytuacji na podwyższenie wyniku, Pogoń zdobyła kontaktowego gola, gdy błąd Pawelsa Steinborsa wykorzystał Djousse. Górnicy jednak po dziewięciu minutach wrócili do trzy bramkowego prowadzenia po dwójkowej kontrze Zachary z Bartoszem Iwanem i drugiej bramce tego pierwszego.