Prawie stu zawodników z 41 krajów, w tym czterech Polaków, pokonało w ciągu tygodnia trasę długości 250 km prowadzącą przez pustynię Gobi. Był to drugi ultramaraton cyklu 4Deserts Series. Pierwszy odbył się w lutym w Jordanii.
Zwycięzcami Gobi March 2014 zostali Hiszpan Jose Manuel Martinez (25:56.34) i Meksykanka Isis Breiter (37:02.06). Największą niespodzianką jest czwarte miejsce 39-letniego Andrzeja Gondka z Warszawy, którego od podium dzieliło zaledwie trzy i pół minuty (30:12.17). Natomiast w swej kategorii wiekowej był najszybszy.
45-letni Marek Wikiera z Gdańska uplasował się na 14. pozycji (35:09.19), 39-letni Marcin Żuk z Piaseczna na 39. (44:30.24), a zmagający się z kontuzją od drugiego dnia 39-letni Daniel Lewczuk z Warszaway był 56.(49:25.54).
Pierwszego czerwca wystartowało 109 osób (91 zawodników i 22 zawodniczki). Do mety dotarło 96.
Martinez, medalista mistrzostw Europy na 10 000 m (zdobył złoto w Monachium w 2002 r., srebro w Goeteborgu w 2006 r.) i w maratonie (wywalczył srebro w Barcelonie w 2010 r.), przyznał, że nigdy wcześniej nie był tak zmęczony jak na Gobi. Trasa podzielona była na sześć etapów długości od 14 do 68 km i przebiegała na wysokościach od 471 do 2787 m.
Sporą trudnością dla wszystkich osób, z którą jednak już zetknęliśmy się w Jordanii, były bardzo różne temperatury. W nocy od 2 do 6 stopni, zaś w ciągu dnia nawet do 32. Zmiany następowały także w zależności od wysokości. Na trzecim etapie zaskoczył nas silny deszcz, który w górach przerodził się w grad. Ten nieoczekiwany atak zimna grożący hypotermią był przyczyną skrócenia dystansu z 40 do 25 km - powiedział rzecznik 4Deserts.PL Team Marcin Żuk po przybyciu do Pekinu.
Ultramaraton Gobi March 2014 odbywał się na terenie mongolskiej autonomicznej prefektury Bortalai, z metą nad jeziorem Sayram w Chinach.
Ukształtowanie terenu, różnorodny grunt, a przede wszystkim wysokości, bardzo dały się nam we znaki. Kondycja wszystkich pogarszała się z dnia na dzień. Drugi po pierwszym etapie Norweg i piąty Anglik nie ukończyli zawodów, zaś dziesiąty Amerykanin spadł aż na 34. pozycję - dodał Andrzej Gondek.
Jak podkreślił Żuk, atmosfera wśród uczestników była bardzo sympatyczna. Wszyscy wspierali się nawzajem, pomagali sobie, udzielali praktycznych rad. Kiedy już zniknie zmęczenie, w głowie pozostaną wspaniałe krajobrazy - zaznaczył.
4Deserts to jedne z najtrudniejszych na świecie zawodów. Cztery ultramaratony rozgrywane są na czterech krańcowo różnych pustyniach. Trzeci odbędzie się w październiku na Atakamie w Chile, a ostatni w listopadzie na Antarktydzie.
(mal)