Piłkarze Bayernu Monachium w niedzielnym finale Ligi Mistrzów w Lizbonie pokonali Paris Saint-Germain 1:0. Mecz rozegrano przy pustych trybunach z powodu pandemii koronawirusa. „Nie wyznaczyłem żadnej godziny końca imprezy. Świętowanie, gdy się coś wygra, jest naturalne. Impreza musi być i nie wiem, kiedy się skończy” – mówił trener Bawarczyków po zakończonym spotkaniu.
Bayern pokonał PSG 1-0 i piłkarze z Monachium sięgnęli po trofeum Ligi Mistrzów. Decydującego gola zdobył Kingsley Coman.
To był mecz toczony w szybkim tempie i na wysokim poziomie. Mamy najlepszego bramkarza na świecie Manuela Neuera i w kilku sytuacjach nas uratował. Naprawdę utrudniamy życie przeciwnikom - mówił po wygranym finale trener Bayernu Hansi Flick. Jak wspomina mecz - drużyna mocno defensywnie grała przez 92 minuty. A Robert Lewandowski nadal ganiał za piłką, to było niesamowite.
Nie wyznaczyłem żadnej godziny końca imprezy. Świętowanie, gdy się coś wygra, jest naturalne. Impreza musi być i nie wiem, kiedy się skończytrener Bayernu Hansi Flick.
Miałem przeczucie, że kto strzeli gola pierwszy, ten wygra. Gdybyśmy to my zdobyli bramkę, pewnie mielibyśmy trofeum, tym bardziej że Bayern nie jest przyzwyczajony, że musi odrabiać straty. Manuel jest w znakomitej formie w niewłaściwym dla nas momencie. Jestem zadowolony ze swojego zespołu - mówił trener PSG Thomas Tuchel.
Trudno sobie to uświadomić od razu po meczu. To radość i ulga, marzenie każdego z nas. Było pięć minut doliczonego czasu i wszyscy czekaliśmy z niecierpliwością, aż sędzia zakończy spotkanie. Marzyliśmy o tym i zasłużyliśmy na to. Być może nigdy wcześniej nie byłem tak szczęśliwy, że gram w tej drużynie - komentował bramkarz i kapitan Bayernu Manuel Neuer
Spotkanie komentował również zdobywca zwycięskiej bramki dla Bayernu, były piłkarz PSG, Kingsley Coman. To coś niewiarygodnego, ogromna radość. Trochę mi żal Paryża. Jak dodał, Paryżanie do finału "mieli wspaniałą podróż" i trzeba szanować ich dokonania. Najważniejsze jest to, że nie straciliśmy bramki. To był wielki finał.
PRZECZYTAJ TAKŻE:Robert Lewandowski królem strzelców