Agnieszka Radwańska przegrała 2:6, 2:6 ze Słowaczką Danielą Hantuchovą, rozstawioną z numerem dziewiątym, w ćwierćfinale Australian Open. W Melbourne 18-letnia polska tenisistka po raz pierwszy w karierze osiągnęła tę fazę w Wielkim Szlemie.
Pokonując rozstawioną z numerem 29. Radwańską, w ciągu godziny i 27 minut, Słowaczka po raz pierwszy awansowała do wielkoszlemowego półfinału.
Na początku spotkania obie tenisistki starały się wyczuć wzajemnie i przede wszystkim możliwie najmniejszym nakładem sił wygrywać własne serwisy - pierwszy gem Hantuchova wygrała do zera, trzeci do 15, a w drugim Polka również oddała rywalce tylko jeden punkt.
W czwartym gemie Słowaczka objęła prowadzenie 40:15 i zaraz po tym przełamała podanie Radwańskiej, która przy pierwszym "break poincie" trafiła prosty forhend w siatkę. W kolejnym doszło do trzech równowag, po których Hantuchova utrzymała swój serwis i powiększyła prowadzenie na 4:1.
W kolejnym gemie serwisowym 18-letnia Polka ponownie znalazła się w opałach, ale wybroniła się przy stanie 30:40 i pierwszej przewadze na rzecz rywalki, po czym wyszła na 2:4. Chwilę później było już jednak 5:2 dla Hantuchovej.
Po pierwszej w meczu wymianie piłek na nowe, Radwańska nieco się pogubiła i rozpoczęła swojego gema od stanu 15:40, ale doprowadziła do równowagi, a przy trzeciej piłce setowej - pierwszej przewadze dla rywalki - uratowała się asem.
Po dwóch kolejnych obronionych setbolach Polka nie wykorzystała szansy, by rozstrzygnąć gema na swoją korzyść, a przy szóstej szansie Hantuchovej piłka uderzona przez krakowiankę z bekhendu trafiła w siatkę. W ten sposób pierwsza partia zakończyła się po upływie 40 minut.
W miarę upływu czasu mierzącej 180 cm Słowaczce łatwiej przychodziło zdobywanie punktów, szczególnie przy własnym podaniu. Coraz częściej przejmowała inicjatywę w wymianach, wykorzystując słabszy serwis przeciwniczki, który otwierał jej drogę do ataku tuż po mocnym plasowanym returnie.
Chociaż drugą partię Hantuchova rozpoczęła lekko zdekoncentrowana i musiała bronić "break pointa", ale zaraz po tym wygrała swoje podanie, a chwilę później przełamała serwis Radwańskiej, nie tracąc przy tym nawet punktu.
W dwóch kolejnych gemach było więcej walki, ale w decydujących momentach lepsza okazywała się Słowaczka, która najpierw utrzymywała swoje podanie, a w czwartym ponownie zapisała na swoim koncie "breaka", co dało jej prowadzenie 4:0.
Gdy wydawało się, że w pełni kontroluje przebieg wydarzeń, nieoczekiwanie tempo wymian przyspieszyła Polka, która doprowadziła do przełamania na 1:4, jednak od razu przegrała swój serwis na 1:5.
W kolejnym gemie Radwańska prowadziła 30:15, 40:30, ale dopiero przy drugiej przewadze ponownie zdobyła "breaka". Przy stanie 2:5, nie zdołała utrzymać swojego podania, a przy pierwszej piłce meczowej nie udało jej się czysto trafić rakietą w piłkę gdy biegła do siatki.
W całym meczu Radwańska popełniła 19 niewymuszonych błędów z gry, z których większość była spowodowana dość defensywnym stylem gry i zbyt częstym cofaniem się daleko za linię końcową kortu, co wykorzystywała rywalka grając krótsze piłki po ostrym crossie. W wygrywających uderzeniach lepsza była Słowaczka 27-17.
Było to drugie spotkanie tych tenisistek, a poprzednie w październiku w Zurychu wygrała Radwańska 6:3, 6:3.
Singlowy występ w Melbourne dał Polce premię w wysokości 160 tysięcy dolarów oraz 250 punktów do rankingu WTA Tour. W drodze do ćwierćfinału wyeliminowała m.in.: wiceliderkę rankingu WTA Rosjankę Swietłanę Kuzniecową w trzeciej rundzie, a w kolejnej jej rodaczkę Nadieżdę Pietrową, rozstawioną z numerem 14.
Radwańska jest pierwszą polską tenisistką, jaka od momentu wprowadzenia rankingu WTA (w 1975 roku) zdołała awansować do ćwierćfinału w imprezie zaliczanej do Wielkiego Szlema. Przed nią do decydującej fazy jednego z czterech najważniejszych turniejów w sezonie docierała tylko Jadwiga Jędrzejowska, która pod koniec lat 30. wystąpiła w finałach Wimbledonu, Roland Garros i US Open.