Australijscy piłkarze po raz drugi w historii zakwalifikowali się do finałów mistrzostw świata. W dzisiejszym meczu odrobili stratę z pierwszego spotkania z Urugwajem i po rzutach karnych zapewnili sobie udział w przyszłorocznym mundialu.
Bramka, która wyrównała straty z pierwszego spotkania, padła w 34. minucie. Jej strzelcem był napastnik Marco Bresciano, który wykończył akcję Marka Viduki i Harry'ego Kewella. Bohaterem był jednak bramkarz Mark Schwarzer, który obronił strzały Dario Rodrigueza i Marcelo Zalayety w konkursie rzutów karnych. Zrealizowaliśmy swoje marzenie - mówił po meczu obrońca australijskiej reprezentacji Lucas Neill. Ale jednocześnie to było marzenie wszystkich, którzy są związani z futbolem w Australii.
Australijczyków do zwycięstwa poprowadził holenderski szkoleniowiec Guus Hiddink (będą to już jego trzecie mistrzostwa w tej roli; poprzednio w finałach MŚ był trenerem reprezentacji Holandii oraz Korei Płd.)
Urugwajczycy nie będą mogli nawiązać do chlubnej tradycji. Piłkarze tego kraju wygrywali MŚ w 1930 i 1950 roku. Jako jedyni spośród dotychczasowych zdobywców Pucharu Świata nie awansowali do turnieju w Niemczech.