Anna Rogowska, która w piątek poinformowała o zakończeniu kariery, podkreśla, że czuje się sportowcem spełnionym. "Moja kariera była kolorowa" - przyznała. Tyczkarka SKLA Sopot została ambasadorem dedykowanego młodym zawodnikom programu Energa Athletic Cup.
Rogowska ma w dorobku osiem medali z najważniejszych imprez - brązowy igrzysk olimpijskich z Aten w 2004 roku oraz złoty mistrzostw świata zdobyty pięć lat później w Berlinie. W halowych mistrzostwach globu była druga (2006) i trzecia (2010), a ponadto cztery razy stawała zimą na podium mistrzostw Europy - wywalczyła w nich złoty, dwa srebrne oraz brązowy krążek.
Mogę zatem powiedzieć, że moja kariera była kolorowa. Czuję się sportowcem spełnionym i jestem dumna, że mogłem reprezentować mój kraj i stojąc na najwyższym stopniu podium wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego. Na mojej szyi zawieszono też co prawda brązowy, jednak najcenniejszy, bo olimpijski medal. Zrealizowałam wiele marzeń, ale muszę przyznać, że kiedy zaczynałam skakać nie przypuszczałam, że tak to się wszystko potoczy - dodała.
Sopocianka przygodę z tyczką zaczęła bardzo późno, bo w wieku 18 lat. Wcześniej trenowała bieg przez płotki, ale ostatecznie postanowiła zmienić specjalizację.
Płotki dały mi bardzo dobrą podbudowę, niemniej i tak bardzo szybko udało mi się na skoczni sięgnąć po pierwsze sukcesy. Reguła jest taka, że w skoku o tyczce, która jest niezwykle wymagającą technicznie konkurencją, o medalach można myśleć po 10 latach od rozpoczęcia treningów, ale mi udało się złamać tę zasadę - stwierdziła.
Niespełna 34-letnia zawodniczka podkreśliła również, że spory udział w jej osiągnięciach mieli nie tylko mąż i trener Jacek Torliński, ale również jej konkurentka Monika Pyrek. Dla sportu poświęciłam wszystko, starałam się być coraz lepsza i zawsze dążyłam do doskonałości, a w tych staraniach wspierało mnie wiele wspaniałych osób. Jedną z nich była moja wielka rywalka. Monika znakomicie mnie mobilizowała, a rywalizacja z nią sprawiła, że czyniłam stałe postępy - oceniła.
Ostatnimi poważnymi zawodami, w których zawodniczka SKLA wzięła udział były w marcu 2014 roku halowe mistrzostwa świata w Sopocie. Z tego startu nie byłam zadowolona, ale nie odebrałam go też jako porażkę. Zajęłam piąte miejsce, a do upragnionego medalu zabrakło mi tylko pięć centymetrów. Poza tym ze względu na wypadek podczas treningów w Spale, po którym lekarze nie dawali mi szans na powrót do sportu, miałem tylko dwa miesiące na przygotowania. Podjęłam jednak wyzwanie, bo wolę ponieść porażkę po walce niż poddać się bez podniesienia rękawicy - powiedziała.
Najlepsza polska tyczkarka zapewniła, że to była jej suwerenna i przemyślana decyzja o zakończeniu kariery, aczkolwiek jej podjęcie i ogłoszenia nie przyszło jej łatwo. Miałam świadomość, że kiedyś trzeba będzie powiedzieć +pas+. To nie było jednak tak, że pewnego dnia obudziłam się i wiedziałam, że ta chwila właśnie nadeszła. Stopniowo do niej dorastałam i teraz wiem, że nie można się do tego momentu dobrze przygotować. Zwłaszcza kiedy przez kilkanaście lat znajdowałam się na topie, a poza tym sport jest moją pasją i miłością - zauważyła.
Po odejściu Rogowskiej w polskiej kobiecej tyczce została spalona ziemia. Do mistrzostwa kraju Justynie Śmietance (AZS AWF Warszawa) wystarczyło skoczyć 4,10, natomiast najlepszy w tym sezonie rezultat nad Wisłą - 4,22 uzyskany przez 19-letnią Kamilę Przybyłę (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL) - jest 94. wynikiem na świecie.
Pamiętam, że kiedy z Moniką Pyrek zaliczałyśmy się do światowej czołówki, panowie notowali regres. Teraz sytuacja się odwróciła, bo Piotr Lisek i Robert Sobera wzajemnie się napędzają i dopingują, dzięki czemu mogą myśleć o miejscu na podium w każdej imprezie. Wierzę, że kobieca tyczka niebawem też się odrodzi - zaznaczyła.
Może się tak stać za sprawą realizowanego od 2008 roku programu Energa Athletic Cup, który ma upowszechniać i popularyzować lekkoatletykę w mniejszych ośrodkach na Pomorzu. Objęto nim w sumie ponad pięć tysięcy uczniów szkół podstawowych i gimnazjów, a w siódmej edycji biorą udział reprezentanci 10 miejscowości.
Brązowa medalistka olimpijska została ambasadorem tego programu i w sobotę pojawiła się na zawodach w Gdyni. Nie potrafię odciąć się od sportu. Mam mnóstwo pomysłów na życie po zakończeniu kariery, a jednym z nich jest właśnie praca z młodzieżą - podsumowała Anna Rogowska.
(mal)