RPA, Stany Zjednoczone, a teraz Władysławowo. Anita Włodarczyk kończy powoli przygotowania do sezonu, w którym najważniejszą imprezą będą MŚ. Narzeka wprawdzie na uraz stopy, ale tryska humorem. "Ból pojawił się na treningu rzutowym w ostatnim tygodniu mojego pobytu w USA. Nie przeszkadzało mi to jednak w normalnych zajęciach na siłowni czy w robieniu sprawności" - podkreśla. Jak mówi, za Oceanem ustanowiła swój życiowy rekord w podciąganiu na drążku: "To mój największy sukces".

REKLAMA

Specjalizująca się w rzucie młotem zawodniczka warszawskiej Skry była w Chula Viście po raz czwarty, tym razem spędziła tam siedem tygodni. Miejscowość, położona w Kalifornii nieopodal San Diego, ma doskonale przygotowany ośrodek dla lekkoatletów, ale Amerykanie niechętnie wpuszczają tam ludzi z zewnątrz. Nam się udało. Pierwsze kroki stawiał tam Tomek Majewski. To właśnie on polecił ten ośrodek. Tak nam się spodobało, że latamy tam regularnie od czterech lat. Pogoda tam jest wspaniała, obiekty świetnie przygotowane, wszystko idealne. Europejczyków jest niewielu. Raz byli tyczkarze z Niemiec, innym razem Słoweńcy - opowiada.

W tym roku Włodarczyk poleciała do Chula Visty tylko z trenerem i fizjoterapeutą. Skupili się w stu procentach na sporcie, nie było wycieczek, wyjazdów. Były za to rekordy życiowe na zajęciach. Byłam w tym miejscu po raz czwarty. Okolicę zwiedziliśmy wcześniej, więc nie było sensu ruszać gdzieś jeszcze raz. Pojechaliśmy tylko do San Diego trochę połazić. To bardzo urokliwe miejsce, spokojne z fajnym klimatem. Niesamowite jest to, że po dwóch, trzech godzinach jest się w górach i można jeździć na nartach - zachwala.

Sportowa nisza w RMF24:

Ekipa miała w planach wizytę u Marcina Gortata, który gra w koszykarskiej lidze NBA w drużynie Phoenix Suns, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Niestety, chwilę wcześniej złapał kontuzję i zrezygnowaliśmy z tego wyjazdu. Z Marcinem mam stały telefoniczny kontakt. Znamy się nieźle i gdy możemy, to się odwiedzamy. W zeszłym roku ja byłam u niego w Phoenix, on natomiast potem przyjechał do ośrodka we Władysławowie, gdy przygotowywałam się tam do sezonu - mówi Włodarczyk.

Od strony sportowej największym sukcesem pobytu w Chula Viście było ustanowienie rekordu życiowego zawodniczki w... podciąganiu na drążku. To było zawsze moja najsłabsza strona. Jak udawało mi się raz, to był sukces. A teraz, pod koniec zgrupowania, podciągnęłam się siedem razy. Uważam, że to mój największy sukces - mówi.

Podkreśla, że za Oceanem czuje się już jak w domu. Jeszcze nigdy ten okres nie minął mi tak szybko jak tym razem. Pozwoliłam sobie na dobrego hamburgera czy steki. Kocham jeść i na szczęście mogę sobie na to pozwolić - uśmiecha się.

Do kraju mistrzyni świata z Berlina (2009) wróciła jednak z kontuzją śródstopia. Nie jest to nic groźnego i mam nadzieję, że w ciągu tygodnia wszystko wróci do normy. To sprawa przeciążeniowa. Po siedmiu tygodniach ciężkiego treningu w Stanach Zjednoczonych może dochodzić do takich sytuacji. Najważniejsze, że mogę normalnie ćwiczyć. Ograniczam jedynie zajęcia techniczne, bo w nich odczuwam największy ból - wyjaśnia.

W Ośrodku Przygotowań Olimpijskich "Cetniewo" we Władysławowie Włodarczyk pozostanie do 9 maja, a pierwsze starty ma zaplanowane pod koniec miesiąca. Najważniejszą imprezą będą jednak sierpniowe mistrzostwa świata w Moskwie. W ostatnich, w koreańskim Daegu (2011), Polka zajęła piąte miejsce.

(edbie)