Adrian Miedziński zwyciężył w Toruniu w finałowym turnieju Złotego Kasku. O wygranej żużlowca miejscowego Unibaksu zdecydował bieg dodatkowy, w którym pokonał Piotra Protasiewicza (Stelmet Falubaz Zielona Góra). Trzeci był Janusz Kołodziej z Unii Leszno.

REKLAMA

W zeszłym roku ci sami żużlowcy uplasowali się w czołowej trójce, ale inna była kolejność. Wygrał Kołodziej, przed Miedzińskim i Protasiewiczem.

Pierwsza seria startów wypadła po myśli żużlowców uważanych za faworytów. Swoje biegi wygrali Protasiewicz i Kołodziej. Fantastyczną walkę o zwycięstwo w biegu drugim z Protasiewiczem stoczył Jarosław Hampel. "Pepe" po szerokiej objechał wicemistrza świata, a następnie zamknął go przy krawężniku, ale do ostatnich metrów nie było wiadomo, kto wygra.

Po dwóch seriach startów bez straty punktów pozostawał jedyny w stawce zielonogórzanin - Protasiewicz. Deptali mu po piętach mający tylko oczko mniej Hampel, Kołodziej i żużlowiec miejscowego Unibaksu Adrian Miedziński. Jak się później okazało, między tymi zawodnikami rozstrzygały się losy zwycięstwa w finale Złotego Kasku.

Przed ostatnią kolejką startów wydawało się, że nikt nie zagrozi prowadzącemu z kompletem 12 punktów Protasiewiczowi. Tym bardziej, że w biegu 18., poza Miedzińskim, za przeciwników miał słabiej spisujących się tego dnia Grzegorza Walaska i Macieja Janowskiego.

Gdy po starcie walką między sobą zajęli się Protasiewicz i Miedziński, prowadzenie objęła pozostała dwójka. Żużlowiec bydgoskiej Polonii dowiózł zwycięstwo do mety, a drugi był Miedziński, który wyprzedził Protasiewicza. Taki wynik wyścigu oznaczał, że o tym, kto zdobędzie Złoty Kask zdecyduje bieg dodatkowy.

Szansę na dołączenie do dwójki Protasiewicz - Miedziński miał w biegu 19. żużlowiec Unii Leszno, zwycięzca dwóch poprzednich finałów, Janusz Kołodziej. Wydawało się, że przeciwnicy będą łatwi do pokonania, jednak tuż po starcie faworyt pogubił się i spadł na trzecie miejsce. Na dystansie odrabiał straty, wyprzedzając Łukasza Jankowskiego, ale zabrakło mu czasu na pokonanie Krzysztofa Jabłońskiego. Tym samym Kołodziej nie awansował do dodatkowego biegu i zajął w zawodach trzecie miejsce.

Pod taśmą biegu dodatkowego stanęli tylko Protasiewicz i Miedziński. Ku uciesze miejscowych kibiców, szybciej ze startu ruszył Miedziński i zapewnił sobie zwycięstwo na własnym torze.

Dodatkowym smaczkiem tegorocznego finału był fakt, iż trzech najlepszych zawodników automatycznie otrzymało prawo startu w przyszłorocznych kwalifikacjach do indywidualnych mistrzostw świata 2013 roku.