W jednym z czterech najważniejszych turniejów golfowych na świecie, w najbardziej prestiżowym turnieju Masters, zagra po raz pierwszy w historii Polak Adrian Meronk, który był gościem Piotra Salaka w internetowym Radiu RMF24. Golf to jedna z najbardziej popularnych dyscyplin sportowych na świecie - według ostatnich danych RAN Sport Marketings Area uprawia ją ponad 66 mln osób. Dla porównania w tenisa gra blisko 90 mln ludzi. Absolutną królową jest oczywiście piłka nożna - 250 mln zawodników. Biega na świecie ponad 600 mln osób. Golf zalicza się do czołówki, jeśli chodzi o popularne, sportowe spędzanie wolnego czasu.

REKLAMA

Piotr Salak: Ma pan tremę przed tym turniejem?

Adrian Meronk: Na pewno jest to mój debiut na Masters. Jest to najbardziej prestiżowy turniej, ale będę traktował to jak każdy kolejny turniej i dam z siebie wszystko.

Przygotowywał się pan jakoś specjalnie?

Tak. Spędziłem tydzień z moim trenerem na Florydzie i ćwiczyliśmy specjalne uderzenia, których mogę potrzebować w tym tygodniu, na ten właśnie turniej, na to pole. Przygotowania przeszły dobrze. Jestem już tak naprawdę na ostatniej prostej do turnieju, bo jutro rano zaczynamy pierwszą rundę.

Myśli pan, że to może być najważniejszy start w tym sezonie?

Jeden z ważniejszych. To oczywiście jest jeden z turniejów wielkoszlemowych, bo jeszcze mam przed sobą trzy następne w tym roku. Będzie to taki pierwszy większy start i bardzo się cieszę, że zadebiutuję. To mi da na pewno dużo pewności siebie, żeby iść dalej.

Turniej rozgrywany jest od 89 lat na legendarnym polu Augusta w stanie Georgia. Zwycięzca dostaje mityczną zieloną marynarkę. To najważniejsze trofeum w zawodowym golfie. Czy jest to specyficzne pole? Pan na nim jest, pan na nim trenuje już od kilku dni.

Jestem tutaj od niedzieli. To jest chyba jedno z najtrudniejszych pól, na które można się dostać. Jest bardzo ekskluzywne. Od niedzieli już poznaję to pole. Wymaga dużo dokładności i dobrych strzałów.

Na czym polegają z pana perspektywy trudności, których nie ma na innych polach golfowych na świecie?

Jest sporo dużych pochyłości, które trzeba czytać, przewidywać, jak piłka zachowa się na tych pochyłościach, w którą stronę i jak szybko poleci. Pole jest w drzewach - wiatr odbija się od nich i też ciężko ocenić, z której strony dokładnie będzie wiało. Jest dużo niuansów, na które trzeba zwracać uwagę i które mogą przeszkadzać.

Co jest dla pana celem w tym turnieju? Przejście kata, czyli zakwalifikowanie się do pierwszej połówki graczy po połowie turnieju?

Tak. To na pewno plan minimum, a wiem na co mnie stać. Jestem 55. w rankingu na świecie, więc znam moją wartość. Dobrze mi się teraz gra, dobrze się przygotowałem na ten turniej, więc będę walczył o jak najważniejsze, o jak najwyższe pozycje i mam nadzieję, że to się uda.

W jakim towarzystwie będzie pan grał, bo to też jest niezwykle istotne. Będzie między innymi 47-letni Tiger Woods - 5-krotny zwycięzca, Irlandczyk Rory McIlroy czy też zwycięzca zeszłoroczny, czyli Scottie Scheffler. Absolutna czołówka. To też jest specyficzny turniej, bo tam startuje mniej zawodników niż zazwyczaj. Pan wspomniał o tym, że trzeba dostać specjalne zaproszenie. Jak to było z pańskim przypadku?

W turnieju gra cała czołówka świata. Jednym z kryteriów było znalezienie się w pierwszej 50. na świecie z poprzedniego roku. Ja byłem 48. na koniec roku i tak właśnie dostałem zaproszenie - 24 grudnia, idealnie na święta. W turnieju grają sami najlepsi na świecie plus takie legendy golfa, które wygrały ten turniej wiele lat temu. Jak wygra się ten turniej, to ma się dożywotni wstęp i można grać tak długo, jak się chce.

Zawsze turniejowi w Auguście towarzyszą też pewne rytualne, niezwykle ważne, mityczne wręcz w świecie golfa zwyczaje, np. wtorkowa kolacja na cześć ostatniego mistrza. Pan był na tej kolacji?

Nie, na tę kolację zapraszani są tylko mistrzowie z poprzednich lat. Czyli jak się wygra ten turniej, to tylko tak można zostać zaproszonym na tę kolację.

Życzymy panu, żeby na tej kolacji pan się w przyszłości znalazł. Zabiera pan ze sobą jakiś specjalny sprzęt czy ten co zwykle?

Ten co zwykle. Mamy takie dodatki, które są specjalnie produkowane właśnie na ten turniej, ale jeśli chodzi o sprzęt, to jest zawsze ten sam.

Golfiści to ludzie, którzy muszą wstawać bardzo wcześnie. Zaczyna pan o 8:48 miejscowego czasu. Golfista to jest taki człowiek, który budzi się prawie o wschodzie słońca?

Tak. Na pewno musimy być przygotowani na każdą sytuację, bo możemy grać i o 6 rano, i o 14. Zazwyczaj jak gram, jak mam start około 8, wstaję tak mniej więcej trzy godziny wcześniej, żeby się przygotować.

Co to za rytuał?

To jest śniadanie, rozciąganie się, rozgrzewka, fizjoterapeuta. To wszystko wchodzi w moją rutynę.

Na turnieju będzie wyjątkowa publiczność. Publiczność, która zna się na golfie, ale czasami jest dosyć głośna. To panu nie przeszkadza?

Szczerze mówiąc, to jest taka wybrana publiczność, bo tutaj tak byle kto nie przyjdzie. Ludzie potrafią się zachować i też doceniają dobre strzały. To jest bardzo miłe. Szczerze mówiąc, byłem w szoku, ile ludzi już jest na rundzie treningowej od poniedziałku, gdzie normalnie to się nie zdarza i na pewno to też dodaje emocji. Większe ciarki przechodzą przez człowieka, jak ogląda tyle ludzi.

W Polsce niestety golf nie jest tak popularny. Kiedy pan się nim zaraził?

Gram, odkąd pamiętam. Mój tata zawsze grał w golfa, więc nieuniknione było to, żebym i zaczął. W wieku 6, 7 lat zacząłem grać. Na początku były to też różne inne sporty. Potem golf bardziej do mnie przemówił i w wieku 13, 14 lat zacząłem to traktować bardziej poważnie.

Kiedy pan sobie powiedział: tak, będę z tego żył, to będzie mój zawód?

W wieku 19 lat wyjechałem na studia do Stanów Zjednoczonych i na drugim roku studiów, zacząłem uzyskiwać jakieś lepsze wyniki, wygrywałem pierwsze turnieje college’owe. Wtedy poczułem i uwierzyłem, że to może być moja droga życiowa i mój zawód. Wtedy właśnie zdecydowałem, że chcę przejść na zawodowstwo po skończeniu szkoły.

Golf to potężni sponsorzy, co za tym idzie potężne pieniądze, jeśli gra się dobrze. Suma nagród w turnieju Masters to 15 mln dolarów. Podobno najlepsi golfiści zarabiają więcej niż najlepsi tenisiści. To prawda?

Tak. Jeśli jest się w pierwszej dwudziestce na świecie, to już naprawdę są bardzo wysokie pieniądze - szczególnie obecnie. Funkcjonują trzy tak naprawdę konkurencyjne ligi na świecie i każda przebija się właśnie na pieniądze. Nie ma co narzekać. Te pule są naprawdę rekordowe, szczególnie w tym roku.

W golfa na zawodowym poziomie można też grać grubo po czterdziestce?

Tak. Tak jak mówiłem, nawet w tym turnieju do gry są dopuszczeni byli mistrzowie. Graja tutaj zawodnicy, którzy mają grubo po 50. i też rywalizują z młodymi. Tutaj nie ma limitu wieku. Można grać tak długo, jak jest się zdrowym, jak pozwala ciało i chęci. To jest też piękno tego sportu, że nie ma takiej granicy.

Czy sprzęt jest bardzo ważny w golfie?

To jest bardzo indywidualna rzecz. Jest bardzo dużo firm, które produkują sprzęt i każdy gracz wybiera to, z czym czuje się pewnie. To jest najważniejsze. Tak jak z rakietą tenisową. Też trzeba dobrze czuć. Tak samo z kijami golfowymi. Trzeba znaleźć taką firmę, której się ufa.

Pan jeździ zawsze z tym samym zestawem?

Mam jeden zestaw kijów, który tak naprawdę zmieniam co roku. Zazwyczaj to jest ten sam model, tylko po prostu go odświeżam, bo kije się zużywają w ciągu sezonu. Cały czas jeżdżę na turnieje z jednym zestawem.

Jak jest ze sztabem wokół pana? Nie da się uprawiać zawodowego sportu bez całego sztabu. Ilu pan ma ludzi w ekipie?

Mój sztab składa się z trenera golfowego, trenera od siłowni, psychologa, tak naprawdę z takiego caddiego, który pomaga mi na polu w podejmowaniu decyzji.

To jest ten, który chodzi zawsze za golfistą z torbą z kijami?

Tak, dokładnie. I do tego też jeszcze menedżer. Sztab to jest około 5 osób.

Niby sport indywidualny, ale to jest cała drużyna.

W różnych innych dyscyplinach indywidualnych też trzeba mieć team wokół siebie, któremu się ufa i który pomaga osiągać kolejne cele.

Dlaczego warto grać w golfa?

Jest to sport, który wymaga nie tylko techniki, ale też opanowania i scalenia wszystkich mięśni w ciele. Do tego dochodzi taki miły spacer, który można odbyć ze znajomymi, z rodziną, w fajnym towarzystwie. Można rywalizować, można grać dla fanu. Jest naprawdę dużo opcji. Jak ktoś jeszcze nie próbował, to zachęcam. Wiele ludzi, którzy zarzekali się, że nigdy nie będą grali, to po tym, jak spróbowali, złapali bakcyla i teraz nie wyobrażają sobie życia bez golfa. Wszystkich zachęcam. Jest parę miejsc w Polsce, gdzie można zacząć. Serdecznie zapraszam.

Opracowanie: Emilia Witkowska