Ewa Swoboda została wicemistrzynią świata w biegu na 60 metrów podczas lekkoatletycznych halowych mistrzostw świata w Glasgow. Zaledwie o dwie setne sekundy wyprzedziła ją Julien Alfred.
Julien Alfred z Saint Lucia w finale triumfowała czasem 6,98. Swoboda była wolniejsza o 0,02 sekundy. Trzecie miejsce zajęła reprezentantka Włoch Zaynab Dosso - 7,05.
Z jednej strony jestem mega zadowolona. Z drugiej jest niedosyt. Po półfinale spodziewałam się naprawdę dobrego biegania. Niestety zabrakło trochę prądu. To jednak był już mój trzeci dziś bieg. Super, że we wszystkich kręciłam się wokół życiówki - podkreśliła Swoboda.
To pierwszy medal polskiej sprinterki w halowych MŚ w biegu na 60 metrów. Dwa lata wcześniej w Belgradzie zajęła czwarte miejsce.
Każdy wie, gdzie byłam dwa lata temu. Cieszę się, że dziś w sumie dałam radę. Mogę się tak przesuwać co dwa lata - stwierdziła Swoboda.
To jednocześnie premierowy krążek polskiej ekipy w Glasgow.
W półfinale biegu na 60 metrów podczas lekkoatletycznych halowych mistrzostw świata w Glasgow Ewa Swoboda osiągnęła czas 6,98 s - o 0,01 sekundy poprawiła własny rekord Polski w biegu na 60 m.
Na półfinale przygodę z halowymi mistrzostwami świata zakończyła druga z naszych sprinterek, Magdalena Stefanowicz. Zajęła ósme miejsce z czasem 7.37.
To mój pierwszy start w halowych mistrzostwach świata i kończę go na półfinale. Oczywiście ten bieg był beznadziejny. Nie jestem zadowolona, uzyskałam słaby wynik. Teraz chwila odpoczynku i ruszam do dalszych przygotowań - powiedziała Stefanowicz.
Niesamowity wieczór w Glasgow zapewnił polskim kibicom także Jakub Szymański. 22-letni płotkarz z Trójmiasta zaimponował już w półfinale. Spisał się w nim wyśmienicie i czasem 7.46 poprawił własny rekord Polski. Tym samym umocnił w kibicach wiarę w zdobycz medalową. Niestety w finale młody polski płotkarz nie ustrzegł się błędów i ostatecznie finiszował piąty z wartościowym czasem 7.53.
W rywalizacji na hali najważniejszy jest start z bloków i pierwszy płotek. Niestety trochę to zepsułem. Pierwszy płotek podszedłem za blisko i zamiast go przebiec to go przeskoczyłem. Było widać, że na drugim płotki jestem ostatni, ale z tendencją na dogonienie miejsca medalowego - analizował Szymański. Generalnym sponsorem reprezentacji Polski jest Grupa ORLEN.
Podopieczny Mikołaja Justyńskiego przyznał, że w finale mógł powalczyć o brązowy medal.
Wytrzymałem presję. Mogłem walczyć o brązowy medal. Włoch wspiął się na wyżyny swoich umiejętności, zatem o srebro byłoby ciężko. Przez błąd techniczny, a nie brak wytrzymania presji odebrałem sobie szanse na medal - przyznał rekordzista Polski.
Dobry sezon halowy jest dla Szymańskiego pozytywnym impulsem przed startami letnimi.
Mamy na lato dwa cele. To Rzym i Paryż. Mam bardzo dobre nastawienie przed sezonem stadionowym. Chciałbym regularnie biegać na poziomie 13.30 - zapewnił Szymański.
Piąty zawodnik mistrzostw przyznał, że jest młodym zawodnikiem i będzie miał jeszcze wiele szans na sukcesy. Jeden z nich chciałby odnieść za dwa lata w Arenie Toruń, podczas halowych mistrzostw świata.
Fajnie zdobywać medale, ale warto czekać i cierpliwie trenować. Za dwa lata mistrzostwa w Toruniu, będą chciał się tam dobrze pokazać - zapowiedział.
Po dobrym biegu półfinałowym udział w mistrzostwach globu zakończył także drugi z naszych płotkarzy Krzysztof Kiljan.
Ogólnie rzadko jestem zadowolony ze swojego biegania, ale dziś jest inaczej. W półfinale, tak jak zapowiadałem, troszkę zaryzykowałem. Przez to wdarły się pewne błędy i się usztywniłem. Jednak mój czas 7.66 nie jest zły. Parę lat temu był to dla mnie kosmos, a teraz biegam w nie do końca udanym starcie taki wynik. Cieszy mnie, że dowiozłem formę do mistrzostw. Finał był w zasięgu, ale płotki męskie są w tym roku wyjątkowo mocne. Poziom jest historyczny. Półfinał zatem wstydem nie jest - przyznał Kiljan.
Reprezentacja Polski ma na koncie jeden srebrny medal. W niedzielę ostatni dzień mistrzostw. Na starcie sztafety 4 x 400 metrów, płotkarka Pia Skrzyszowska, tyczkarz Piotr Lisek oraz skoczek wzwyż Norbert Kobielski.