Tradycje trzeba święcić, więc na święta jak najbardziej pozwalam sobie na różne ustępstwa, bo jest to czas wolny, czas dla rodziny i oczywiście dla obżarstwa - mówi Paweł Fajdek, 5-krotny mistrz świata w rzucie młotem, medalista olimpijski, na antenie internetowego Radia RMF24.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Polski lekkoatleta w rozmowie z Piotrem Salakiem wspomina, jak wyglądają u niego święta. Ciastami zajmuje się żona. Ja natomiast jestem fanem sałatki jarzynowej i krokietów. To jest dla mnie coś obowiązkowego na stole, jeżeli chodzi o święta. Czy to Bożego Narodzenia, czy wielkanocne, to pasuje mi ta kompozycja i zawsze staram się ją przygotować. Te dwie pozycje zawsze należą do mnie - wyjaśnia gość internetowego Radia RMF24. Wspomina także o tym, że podczas świąt nie obowiązuje go żadna dieta. Odkąd pamiętam, święta zawsze były takim okresem, gdzie te kalorie nie były aż tak liczone. Skupiamy się na tym, żeby znikało ze stołu to, co smaczne - mówi medalista olimpijski.
Jeśli chodzi o choinkę, to w domu polskiego olimpijczyka co roku jest sztuczna. Jak sam wyjaśnia, wynika to z tego, że często nie ma go w domu, a o żywe drzewko trzeba dbać. W kwestii prezentów pod choinką dla Pawła Fajdka najważniejsze jest zachowanie tradycji. Nie ma tutaj jakiejś przesady w tym wszystkim, takiego mocnego przepychu, chodzi o klimat, o zachowanie tych tradycji i czynności, że po kolacji te prezenty. U nas jest tak normalnie. Wydaje mi się, że jak u większości - komentuje wielokrotny mistrz świata w rzucie młotem.
Gość RMF24 wspomina, że już w młodości był osobą twardo stąpającą po ziemi. Bardziej skupiałem się na rzeczach, które mogłyby mi zapewnić niezły byt. Poszedłem do technikum budowlanego, żeby mieć jakiś zawód. Razem z ojcem i bratem budowaliśmy dom rodzinny. Później też robiłem remonty mieszkań. Wydaje mi się, że gdyby mi nie wyszło w sporcie, to właśnie poszedłbym w tym kierunku, jakaś firma budowlana czy coś takiego. Na szczęście zostałem przy rzucie młotem i realizuję się w tym, w czym jestem dobry - komentuje sportowiec.
Na pytanie, gdzie widzi siebie na sportowej emeryturze, Paweł Fajdek odpowiada, że nie ma na razie konkretnych planów, ale z całą pewnością będzie chciał odpocząć. Na pewno chcę cieszyć się brakiem obowiązków, czyli tej codziennej rutyny, tych treningów, tego wyjeżdżania z przymusu i wiecznego siedzenia na torbach, bo to jest męczące - tłumaczy polski młociarz. Zwraca jednak uwagę, że nie planuje rezygnować ze sportu w swoim życiu. Na pewno świeżo po zakończonej karierze trenerem bym nie został, bo musiałbym wziąć rozwód z żoną, to jest rzecz pewna - żartuje Fajdek. Jeżeli już to struktury, jako działacz czy doradca, jakiś specjalista. Jednak trochę się człowiek na tym zna, trochę lat temu poświęcił i zęby starł. Bardziej w tym kierunku - stwierdza olimpijczyk.
Poza przygotowaniami i treningami do kolejnych zawodów, Paweł Fajdek rozwija także karierę naukową. W ostatnim czasie udało mu się zrobić studia licencjackie. Ja uważam, że studia przynajmniej pierwszego stopnia, to obowiązek każdego człowieka, który coś robi w życiu. Nie wyobrażam sobie zaprzestania rozwoju. Jeżeli człowiek jest osobą chociaż trochę ambitną, to ma gdzieś z tyłu głowy to, że warto się rozwijać - komentuje lekkoatleta. Dodaje, że aktualnie wraz ze swoim trenerem, Szymonem Ziółkowskim, rozpoczął studia magisterskie. Trzysta dni w roku jestem poza domem, z czego dwieście poza granicami Polski. Kiedyś nie było takich warunków do tego, żeby studiować zaocznie przez internet, słuchać wykładów i tak dalej. Będziemy się szkolić i ten czas na obozach jakoś pożytkować też w drugą stronę, nie tylko sportową - mówi gość Piotra Salaka.
Paweł Fajdek, nawet dla ludzi nieinteresujących się lekkoatletyką, kojarzony jest z charakterystycznymi tatuażami. Sam o swoich tatuażach mówi, że ma tylko dwa, ewentualnie dwa i pół. Jeden tatuaż mam, który totalnie się łączy, bo całą nogę mam wytatuowaną w postaci ze swojego ulubionego anime Dragon Ball. Jest to coś, na czym się wychowałem i bardzo dużo wyciągnąłem z tych przygód bohaterów. To naprawdę mnie zbudowało jako młodego człowieka i sprawdziło się w sporcie w stu procentach - wspomina olimpijski medalista. Drugi tatuaż jest bardziej sportowo patriotyczny i łączy ze sobą wszystkie elementy, które są dla mnie bardzo ważne, czyli przede wszystkim młot. Są koła olimpijskie, jest godło narodowe - wyjaśnia sportowiec.
Zwraca także uwagę, że na lewym bicepsie, ma wytatuowane imię swojej córki. Taki sam tatuaż, w tym samym miejscu, ma również żona Pawła Fajdka. Nie robię tatuaży, których mogę później żałować. Jestem w stu procentach zadowolony z tego, co sobie wytatuowałem i na pewno do końca swoich dni nie będę miał sobie nic do zarzucenia - mówi lekkoatleta.
Tatuaże polskiego multimedalisty pokrywają znaczną część ciała. Proces tatuowania był bardzo czasochłonny, zdarzało się, że sesje trwały wiele godzin. Były sesje gdzie robiliśmy po 8 godzin, a były też takie, gdzie po półtorej godziny organizm był na tyle zmęczony, bo akurat wróciłem ze zgrupowania no i nie chciał przyjmować tuszu, więc trzeba było odpuścić. Trzeba było poczekać tydzień, żeby się zregenerować i działać dalej -wspomina Fajdek.
Bieżący rok był dla Pawła Fajdka wyjątkowo wymagający, wiosną zaraził się wirusem COVID-19, który wyczerpał jego organizm. Pojawiły się dwa "covidy", jeszcze infekcja, zapalenie gardła, problemy z oczami też jakieś inne wirusy. Dodatkowo bezsenność, która była następstwem de facto "covidów". No i tak przez pół roku człowiek się męczył, nie był w stanie trenować - tłumaczy olimpijczyk. Kiepski stan zdrowia i skrócony czas przygotowań sprawił, że w mistrzostwach świata w Budapeszcie, forma polskiego mistrza nie była najlepsza. To była bardzo ciężka decyzja w trakcie sezonu, czy walczymy o te mistrzostwa świata, czy się poddajemy. No i na szczęście się nie poddałem, bo pewnie bym sobie później nie mógł tego wybaczyć. Prędzej zniosę to czwarte miejsce, które wywalczyłem, niż gdybym za parę lat powiedział, że się poddałem - stwierdza gość Radia RMF24
W kwestii przyszłych startów w mistrzostwach polski młociarz jest nastawiony pozytywnie, nie zamierza szybko kończyć swojej sportowej kariery. Dodaje, że bardzo zależy mu na zdobyciu złotego medalu w najbliższych mistrzostwach olimpijskich w Paryżu. Na pewno nikomu go tak nie brakuje, jak mi. To jest jedyne złoto, którego jeszcze nie udało mi się wywalczyć. Więc tutaj na pewno zaangażowanie z mojej strony będzie duże i ja zrobię wszystko, żeby ten złoty medal wywalczyć - mówi na zakończenie rozmowy Paweł Fajdek.
Opracownie: Rudolf Zych