Pia Skrzyszowska to nasza lekkoatletyczna nadzieja na świetne wyniki. Zawodniczka specjalizująca się w biegu na 100 metrów przez płotki systematycznie robi postępy. Lekkoatletka trenuje pod okiem swojego ojca Jarosława. Jak układa się relacja na linii ojciec-trener i córka-zawodniczka? Na co stać Pię Skrzyszowską? O tym wszystkim opowiedział nam jej tata.
Pia Skrzyszowska w marcu zdobyła brązowy medal lekkoatletycznych halowych mistrzostw świata w biegu na 60 metrów przez płotki; jest też mistrzynią Europy na 100 metrów przez płotki z Monachium z 2022 roku.
Zawodniczka jest coraz szybsza. Jej kariera na razie rozwija się modelowo. Wszystko to dzieje się pod okiem ojca zawodniczki, który jest także jej trenerem. Jarosław Skrzyszowski przyznaje, że nie sposób rozdzielić obu ról.
Trudno udawać trenera, nie ojca, a w domu ojca, a nie trenera. To, co jest istotne, to fakt, że Pia mieszka z siostrą osobno i po treningu wraca do swojego domu, a ja do swojego. Nie ma myślenia o treningu, mówienia o treningu. To taka dobra higiena głowy i odejścia od sportu. No, ale na treningach to nie jest tylko sport. Tam cały czas jest relacja ojciec-córka. Pia ma świetne poczucie humoru, często sobie ze mnie kpi. Często rozmawiamy o jej prywatnych rzeczach, moich, innych sprawach. Ten proces treningowy jest przeplatany prywatnymi kwestiami. Wydaje mi się, że jest ciekawszy i barwniejszy dzięki temu - podkreśla Jarosław Skrzyszowski.
Szkoleniowiec zaznacza, że współpraca z córką wymaga zawsze idealnego przygotowania do treningów, bo Pia jest dociekliwa.
Pia jest inteligentną osobą i żeby wykonywała trening w stu procentach i wierzyła w niego musi wiedzieć, dlaczego coś się dzieje. Musi to rozumieć. Nie chodzi o to, że tata czy trener kazał. Często wyraża wątpliwości, rozmawiamy o tym. To powinno wystarczyć, bo trener musi umieć wskazać argumenty. Jeżeli pojawiają się większe wątpliwości czy jakieś nowości to posiłkuję się moimi znajomymi trenerami i ich autorytetem. Ten zewnętrzy głos czasami też pomaga - mówi.
A co może w przyszłości osiągnąć nasza lekkoatletka? Jarosław Skrzyszowski nie ma wątpliwości, że stać ją na walkę o najwyższe cele. Podkreśla zresztą, że tylko takie warto stawiać sobie w sporcie.
Nie stawiamy sobie granic, bo w sporcie trzeba marzyć. To nie matematyka, że wszystko można zaplanować, wyliczyć. Trzeba marzyć o rzeczach, które czasami wydają się nierealne. Patrząc jak Pia reaguje na trening, jaką jest osobą, jak się zachowuje, jaką ma psychikę, uważam, że wszystko jest możliwe. Mówiąc tak otwartym tekstem - mierzymy w najwyższe cele: rekord świata, mistrzostwo olimpijskie. Nie mówię, że już w Paryżu, ale uważam, że Pia ma mentalny i fizyczny potencjał, że jeżeli nie zdarzy się nic złego i koncepcja treningu będzie właściwie dobrana, to jest to możliwe - przekonuje.
Czy w biegu przez płotki można przez cały sezon prezentować pewien podobny poziom, ale w jednym starcie pobiec zdecydowanie szybciej? Według Jarosława Skrzyszowskiego to ryzykowne, ale możliwe.
Jest dużo elementów technicznych, które pojawiają się w biegu płotkarskim. Nie chce wchodzić w szczegóły, ale czasami pewna brawura, poczucie, że to jest ten dzień, powoduje, że robię coś bardziej ryzykownie - niżej pokonuję płotek, szybciej go atakuję, co wiąże się z ryzykiem. W poprzednim sezonie Pia z tego powodu czasami uderzała w płotek i nie udawało się czegoś zrobić. Natomiast jeśli pojawi się taka iskra, brawura, może to spowodować, że zawodniczka pobiegnie dużo szybciej niż dotychczas, bo zwykle był jakiś margines bezpieczeństwa. To może dać spektakularny wynik, ale pamiętajmy też o ryzyku - zaznacza trener i ojciec naszej lekkoatletki.