Występujący w Formule 1 Holender Max Verstappen i Brytyjczyk Lando Norris znaleźli alternatywny sposób na rywalizację w niedzielę po odwołaniu z powodu koronawirusa inaugurującej sezon Grand Prix Australii. Obaj kierowcy wzięli udział w wyścigu... wirtualnym.

REKLAMA

"Będę się ścigał w Australii, choć nie do końca w Australii" - napisał na Twitterze Norris. Jeździ on w zespole McLaren, który wycofał się z GP Australii w Melbourne po tym, jak u jednego z jego członków zdiagnozowano koronawirusa.

Kilkanaście godzin później poinformowano o odwołaniu zawodów. Wirtualny wyścig, który nazwano "Not the Aus GP", będzie transmitowany na żywo w internecie.

Poza Brytyjczykiem i Verstappenem z Red Bulla w tych zmaganiach wziąć udział mają także m.in. byli kierowcy F1 Kolumbijczyk Juan Pablo Montoya i Brazylijczyk Rubens Barrichello oraz ich synowie, a także zwycięzca wyścigu Indianapolis 500 Francuz Simon Pagenaud czy dwukrotny mistrz F1 w wersji e-sportowej Anglik Brendon Leigh. Zgłosiło się także kilku kierowców Formuły E.

Planowanie tego wyścigu zaczęliśmy w czwartek rano, a w piątek w porze lunchu mieliśmy już gotowy cały program. Spodziewaliśmy się, że kilku prawdziwych kierowców mogłoby być zainteresowanych udziałem, ale ich reakcja przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. To było jak efekt kuli śnieżnej
- relacjonował pomysłodawca "Not the Aus GP" Darren Cox.

Jak zaznaczył, do rywalizacji nie zostanie wykorzystany tor, na którym mieli się ścigać kierowcy w GP Australii. Ten właściwy zostanie zachowany w tajemnicy, by uczestnicy nie mogli wcześniej ćwiczyć na symulatorach.

Zawody rozpoczną się z udziałem 60 uczestników; odbędą się trzy wyścigi eliminacyjne, a do finału awansuje czołowa 20.

Władze F1 liczą, że sezon uda się rozpocząć pod koniec maja w Europie. Przełożono już GP w Chinach, Bahrajnie i Wietnamie. W komunikacie Formuły E wyrażono nadzieję, że rywalizacja zostanie wznowiona w czerwcu, a w zmaganiach IndyCar odwołano wszystkie imprezy marcowe i kwietniowe.