Taką grochówką nie pogardziłby żaden wojak! Ta zupa naprawdę doda sił. I skusi… największych maruderów.
Pochodzenia grochówki nie sposób wskazać. Jedni uważają, że to polska zupa, inni, że to przysmak holenderski. Prawdopodobnie przybyła na Żuławy wraz z osadnikami z Niderlandów. Jedno jest pewne - na zawsze wpisała się w jadłospis kuchni wojskowej. Nic dziwnego - kaloryczna, regeneruje po wyczerpujących ćwiczeniach na poligonie. Ale zapewne świetnie będzie smakować także w warunkach domowych.
2 litry wody, 30 dag grochu, 30 dag boczku wędzonego, 4 duże ziemniaki, 1 marchewka, 1 pietruszka, 1 por, połówka selera, 2 łyżki oliwy, 2 ząbki czosnku, 1 cebula, 2 liście laurowe, kilka ziarenek ziela angielskiego, łyżeczka majeranku, sól, pieprz.
Do garnka wlewamy wodę, zagotowujemy, dodajemy groch. Gotujemy go ok. 40 minut pod przykryciem, na zmniejszonym ogniu. Następnie wody z grochem dodajemy startą na tarce marchewkę i pietruszkę oraz pokrojone w kostkę: selery, pory i ziemniaki. Dodajemy listki laurowe, ziarenka ziela angielskiego, majeranek, sól i pieprz.
Na patelni rozgrzewamy oliwę, podsmażamy na niej cebule, czosnek i boczek - na małym ogniu, ok. 5 minut, cały czas mieszając. Wszystko dorzucamy do się wywaru i gotujemy jeszcze około 10 minut. Rozlewamy do miseczek.
Grochówka świetnie smakuje ze świeżym pieczywem.