Zakopane postanowiło rozprawić się ze źle parkowanymi hulajnogami elektrycznymi. W ostatnich dnia stały się one prawdziwym przekleństwem miasta, bo na niektórych skrzyżowaniach było ich zaparkowanych nawet ponad 50.
Bardzo kiepsko jest z tymi hulajnogami. Nie da się przejechać z wózkiem, bo one są zostawione wszędzie, na całej szerokości chodnika. Próbowaliśmy zgłaszać to zarówno do gminy, jak i operatora hulajnóg, ale na razie bez odzewu - skarżyła się w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Pałahickim mieszkanka Zakopanego.
W odpowiedzi na skargi straż miejska rozpoczęła dziś zbieranie problematycznych dwukołowców.
Zgodnie z zapowiedzią dziś rozpoczęliśmy usuwanie tych pojazdów w przestrzeni, w której dokonują one złamania przepisów. Odholowaliśmy 10 hulajnóg. Już dziś zauważyliśmy, że hulajnóg jest mniej, są bardziej poukładane - tłumaczył komendant Straży Miejskiej Marek Trzeskoś.
Kodeks drogowy przewiduje, że hulajnogi mogą być ustawiane w miejscach wyznaczonych przez zarządcę drogi, a jeżeli nie ma takich miejsc, to pojazd musi być ustawiony na poboczu, równolegle do krawężnika. Ponadto musi być pozostawiona przestrzeń do swobodnego przejścia lub przejazdu wózkiem o szerokości przynajmniej półtora metra.
Zakopiański Urząd Miasta zaproponował operatorowi hulajnóg wyznaczenie spotów, w których tylko i wyłącznie można by pozostawiać pojazdy - zarówno przez operatora jak i użytkowników. Takie miejsca wymusiłyby pozostawianie hulajnóg w wyznaczonych punktach. Spoty jednak nie powstały.
Operator dzięki systemowi GPS dokładnie wie, w którym punkcie znajdują się jego pojazdy, ale zauważamy, że skumulowanie blisko 100 hulajnóg w jednym miejscu nie wzbudza żadnej reakcji z jego strony. W takich miejscach robi się już niebezpiecznie. Deklarowaliśmy chęć współpracy, ale nie widzimy jej ze strony operatora, który tłumaczy się brakiem pracowników, dlatego zabieramy problematyczne pojazdy na parking - powiedział szef straży.
Za odholowanie hulajnogi jej operator musi zapłacić 120 złotych, a za parkowanie 25 za dzień.