Na Podhalu jeszcze przed kryzysem uchodźczym mieszkało sporo Ukraińców zatrudnionych w branży turystycznej, a po wybuchu wojny pod Tatry dotarła fala uchodźców. Po roku od wybuchu wojny nawet kilkanaście procent z nich pozostało tutaj.
Według oficjalnych danych starostwa tatrzańskiego, w pierwszych dwóch tygodniach wojny zakwaterowanie pod Tatrami znalazło 1300 uchodźców z Ukrainy, a w domach prywatnych nawet drugie tyle.
Obecnie w obiektach prowadzonych przez starostwo tatrzańskie przebywa około 425 Ukraińców.
Jak ocenił Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, która organizowała pomoc dla Ukraińców na Podhalu, napływ uchodźców pod Tatry był dość znaczny z uwagi na dużą liczbę obiektów hotelarskich przyjmujących przybyszów.
Oczywiście nie możemy równać się z wielkimi aglomeracjami, ale stosunkowo wielu uchodźców do nas dotarło. Duża część uchodźców z tak zwanej pierwszej fali nie pozostała u nas na dłużej, a ci, którzy pozostali znaleźli głównie zatrudnienie w branży turystycznej i usługach. Szacuje się, że w Zakopanem i okolicach pozostało kilkanaście procent ze wszystkich uchodźców - przekazał Wagner.
Wielu uchodźców z Ukrainy zasymilowało się ze społeczeństwem podhalańskim - dzieci uczęszczają tutaj do szkół, a rodzice chętnie uczestniczą w życiu społecznym. Wielu z nich założyło nawet swoją działalność gospodarczą, a duża część znalazła zatrudnienie na stałe.
Mieliśmy cały czas duży niedosyt pracowników, więc hotelarze chętnie zatrudniali uchodźców. Ukraińcy świetnie wtopili się w lokalną społeczność, są aktywni w lokalnych stowarzyszeniach, czy w szkołach - stwierdził Wagner.
Przedsiębiorcy z Podhala już w pierwszym dniu wojny zadeklarowali chęć przyjęcia Ukraińców.