Zjawisko zostawiania przez turystów napisów czy graffiti w Tatrach jest niestety bardzo powszechne. Usunięcie takich aktów wandalizmu wiąże się z ogromnym nakładem pracy, a często jest wręcz niemożliwe. Pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego stale przypominają, by traktować nasze góry tak samo jak pomniki - i szanować przyrodę, która przez naszą nierozwagę może zostać bezpowrotnie zniszczona.
Wraz z sezonem turystycznym, w Tatrach pojawia się coraz więcej napisów wykonywanych sprayem lub markerem. Pracownicy TPN proszą, by zwracać uwagę na tych, którzy nie stosują się do zasad.
Wandale niszczący góry, nie tylko szpecą krajobraz, ale niszczą również drogocenną przyrodę.
Widzimy coraz więcej turystów wnosi spraye czy flamastry, którymi wypisują różne rzeczy na ścianach. Apelujemy żeby tego nie robić. Trudno to potem usunąć. W Parku w wyższych partiach można to zrobić tylko mechanicznie, co powoduje niszczenie porostów. Nie możemy używać środków chemicznych, czy agregatów, więc jest to dla nas problem - mówi Tomasz Zając z TPN, który prosi telefon do Straży parku, gdy zobaczymy kogoś, kto postanowił podzielić się swoją "twórczością" uwiecznioną na tatrzańskich skałach.
Napisy pojawiają się wszędzie. Od Morskiego Oka po Dolinę Roztoki i szczyt Rysów. Treści rozmaite, lecz wszystkie są karygodne z czego wandale zdają sobie sprawę, bo jak tłumaczy Tomasz Zając "robią to raczej pokątnie". Trzeba zwracać uwagę i zawstydzać tych ludzi, którzy nie szanują Tatr.
Oprócz wstydu narażamy się też na straty bardziej wymierne. Minimalna kara za niszczenie Parku to 500 zł mandatu, ale sprawa może być także skierowana do sądu. TPN zapewnia, że wykrycie sprawców, choć trudne, nie jest niemożliwe, a "artyści" już nieraz byli uwieczniani przez obiektyw fotopułapki.