W ubiegłym roku bóbr po raz pierwszy został zaobserwowany nad Morskim Okiem w Tatrach. Przyrodnicy obawiali się, że może nie przeżyć w trudnych, górskich warunkach. Okazuje się jednak, że przezimował pod Mnichem i już zaczął wiosenną aktywność. Co dalej będzie z tym gatunkem w Tatrach? Maciej Pałahicki zapytał o to Marka Kota, specjalistę od zachowania zwierząt w Tatrzańskim Parku Narodowym.

REKLAMA

Maciej Pałahicki: Jesteśmy pełni podziwu dla tego bobra, który nad Morskim Okiem przezimował. Ale to taki ewenement? Czy gdzieś w Tatrach zdarzały się już bobry, nawet na takich wysokościach?

Marek Kot, specjalista od zachowania zwierząt w Tatrzańskim Parku Narodowym: Jeśli chodzi o Morskie Oko, jest to z całą pewnością ewenement. Natomiast na tej wysokości, nawet nieco wyżej, bobry już były obserwowane po stronie słowackiej i w Dolinie Kieżmarskiej nad Zielonym Stawem. Bobry obserwowałem od kilku lat i tak samo na terenach poniżej. Żywią się tak, jak nad Morskim Okiem, wierzbą śląską, jarzębiną, wszystkim co popadnie, głównie grzybami liściastymi, chociaż jak są zdesperowane, to potrafią sosnę czy jakiekolwiek inne drzewo zgryźć. Mają ten problem, że jest troszeczkę krótszy okres wegetacyjny. W związku z tym, muszą na dłuższy czas gromadzić zapasy. Bo one jesienią już na zimę gromadzą zapasy i muszą je umieścić w wodzie.

W Morskim Oku nie ma problemu i w miarę stabilny jest poziom wody. Natomiast, jeżeli chodzi o inne miejsca w górach, w Gorcach na przełęczy Borek bardzo wysoko obserwowałem również ślady pracy działalności bobrów.

Bobry stają się coraz bardziej pospolite, można powiedzieć. Są i nad Czarną Orawą i nad wszystkimi Dunajcami i nad Białką, nad Jeziorem Czorsztyńskim, gdzie doskonale się zadomowiły i gdzie muszą, co jakiś czas walczyć z ruchami poziomów wody. Zawsze, kiedy na zimę poziom wody opada bobry, które muszą mieć zatopione swoje zasoby pokarmu muszą schodzić nieco niżej i na wiosnę jak podnosi się woda, muszą uciekać ze swoimi norami do góry.

Na wiosnę na przełomie kwietnia i maja, kiedy rodzą się młode bobry, no to wtedy muszą mieć w miarę stabilną wodę. Dlatego też, często wolą same zbudować własną tamę niż korzystać z ludzkiej hydrotechniki. Te tamy potrafią na malutkich strumykach budować.

Jadąc w stronę Szczawnicy, po prawej stronie widać właśnie takie małe strumyczki wysoko w łąkach, podpiętrzone zabudowane przez bobry, pościnane te drzewa i one tam sobie znakomicie radzą i jednocześnie podnoszą poziom wód gruntowych. Stwarzają wiele wspaniałych stanowisk dla innych gatunków: dla płazów, dla ryb, ale i dla różnych owadów wodnych i dla tych wszystkich gatunków, dla których woda jest niezbędna pełnią wspaniałą rolę w budowie małej retencji. Choć również, jeżeli chodzi o gospodarkę leśną, tam gdzie pozyskiwane jest drewno, to powodują dosyć sporo szkód.

Co je w takim razie pcha w te góry. Czego one tu szukają?

Szukają przestrzeni życiowej. Nie lubią żyć w bobrzym tłoku. Szukają nowych terenów. Młode bobry są to gryzonie dosyć ekspansywne. Wprawdzie nie rodzi się ich tyle, jak myszy, ale te kilka sztuk rocznie - te 4,5 młodych bobrów, jak się urodzi, jeżeli choćby połowa przybyła, a żyją jeszcze stosunkowo długo, no to cały czas narasta liczba osobników w koloniach. Jeśli chodzi o naturalnych wrogów, to ich głównym wrogiem jest wilk i niedźwiedź. Te drapieżniki są sobie w stanie poradzić.

Wzrasta też liczba niedźwiedzi, wilków poza obszarami odludnymi, więc docelowo zainteresują się również bobrami, ale póki co, bobry mają doskonałą sytuację, ze strony człowieka nie grozi im wiele, bo są pod ochroną. I jeżeli za bardzo rozrabiają przy wałach przeciwpowodziowych, są odławiane żywcem i wypuszczane w inne miejsce. Więc wielkich zagrożeń nie ma.

Zagrożeniem jest przekraczanie ruchliwej drogi, ale i tak są w lepszej sytuacji niż np. jeże, bo jeże na drodze na widok samochodu kulą się i są rozjeżdżane, a bóbr ucieknie. Bóbr potrafi nawet człowieka nieźle okrzyczeć: syczy, klapie ogonem. Widziałem kiedyś takiego osobnika i nic mi się nie stało, dlatego się wycofałem spokojnie. Ale nie należy też przesadzać ze zbyt natrętnym podchodzeniem z aparatem do bobra, bo jeżeli nie może uciec, poczuje się zagrożony, ale generalnie ucieka.

Czyli one się w miarę bezpiecznie mogą czuć tutaj w Tatrach. Chyba, że właśnie ciekawscy turyści będą natrętni.

W Tatrach mają bardziej niebezpiecznie, nieco więcej wilków i niedźwiedzi jest. Naturalnie ten opór środowiska jest. Turyści nie są dla nich zagrożeniem, nie są dla nich konkurencją pokarmową. Póki co, nie obgryzają kory z drzew, no ale, też tak jak z każdym zwierzęciem, nie należy schodzić ze szlaku, nie należy ich prześladować. Można się przyglądać z daleka. Obserwacja bobra jest trudna. To jest zwierzę, które główną aktywność ma w nocy, a w nocy w Tatrach nie wolno się od wiosny do jesieni poruszać, więc nie wchodzimy sobie w drogę.

Co dalej z tym bobrem. Czy on będzie dalej wędrował po Tatrach? Nad Czarny Staw się wybierze i tam będzie próbował norę sobie wykopać, czy będzie się raczej wycofywał?

Ja myślę, że bobry są na tyle inteligentne, że skoro doszły do górnej granicy lasu, to już wyżej się nie będą pchały. One nie obgryzają kamieni, muszą mieć drzewa. Pójdą do sąsiednich dolin. Nie jest wykluczone, że docelowo mogą kiedyś się tu zjawić, ale to jest melodia przyszłości.

Czyli muszą mieć roślinność, muszą mieć drzewa?

Muszą mieć drzewa i muszą mieć wodę, na której mogą ewentualnie zrobić tamy, albo jeżeli jest - większą wodę - przy której mogą wykopać nory.

Czyli tam, gdzie np. są stawy, czy jeszcze las rośnie. To tam możemy się ich spodziewać?

Tam są w stanie - czego dowodzi ten bóbr z Morskiego Oka - sobie poradzić, ale już powyżej tam, gdzie nie ma drzew liściastych, to już sobie nie powinny radzić.

A ta zima taka przedłużona nie przeszkadza im w Tatrach? Ta zima trwa tam bardzo, bardzo długo. No w tej chwili już mamy maj, a tam są absolutnie zimowe warunki.

No oczywiście, że z pewnością przeraża ten film, który leśniczy z Morskiego Oka Grzegorz Bryniarski zrobił. Pokazuje on, z jaką determinacją na grubej pokrywie śniegu dochodzą do drzew i ścinają je. To pokazuje tę wolę walki, wolę przetrwania gatunku, który w takich warunkach potrafi sobie poradzić. No, ale one poza drzewami lubią też jakieś kłącza, trzciny, inne troszeczkę bardziej miękkie roślinki. Bywały przypadki, że nawet potrafiły wchodzić na pola z burakiem cukrowym i sobie czymś słodkim i chrupkim przetrącić.

Czyli, coś tam sobie zawsze znajdą do zjedzenia.

W Tatrach sobie znajdą. Ale myślę, że lepiej jest im na Podhalu.

Niewykluczone, że ten bóbr jeszcze pójdzie po rozum do głowy i wróci w te bardziej przyjazne dla niego miejsca.

Niekoniecznie. Może okazać się, że jeżeli jest w stanie, opłaci mu się przekazać geny, to te bobry wysokogórskie będą tutaj żyły na tej wysuniętej placówce, z tym, że wyżej już nie mają po co się przemieszczać.