Opolscy strażacy dokonali dzisiaj nie lada wyczynu. Grupa dziesięciu druhów w pełnym strażackim rynsztunku weszła na najwyższy szczyt Tatr - Rysy. Wszystko to w szczytnym celu - chodzi bowiem o zebranie środków na rehabilitację syna kolegi z pracy.
Czegoś takiego jeszcze nikt nie dokonał. Dziesięciu strażaków z Opola zdobyło Rysy w pełnym ekwipunku i to nie taterniczym a strażackim. Całość osprzętowania ważyła nawet kilkadziesiąt kilogramów. Mowa o kaskach, aparatach i butlach tlenowych.
Wchodzimy w ramach treningu, sprawdzenia się, ale także charytatywnie, żeby wspomóc naszego kolegę - mówili dziennikarzowi RMF FM Maciejowi Pałahickiemu strażacy.
Akcję zorganizowano po to, by zwrócić uwagę na zbiórkę pieniędzy na pomoc dla 6-letniego Michałka, syna jednego ze strażaków.
Dziecko ma Zespół Downa i cierpi na liczne schorzenia dodatkowe, a jego rodziców nie stać na opłacenie kosztownych terapii.
Koledzy ze straży pożarnej postanowili pomóc. Dziś słowo "druh" nabiera nowego znaczenia. Dziesięciu dzielnych strażaków zdobyło Rysy w kilka godzin. I choć inni turyści przyglądali im się ze zdziwieniem, sami przyznają: było warto.
Zbiórkę na 6-letniego Michałka można wspomóc pod tym adresem.