Aż 12 osób potrzebowało w poniedziałek pomocy w Tatrach. 11 z nich niemal w tym samym miejscu. Powodem, po raz kolejny, było złe przygotowanie do warunków, jakie panują w górach.
Wczoraj najpierw o pomoc poprosiło sześć obywateli Holandii. Wszyscy spadli z Przełęczy Szpiglasowej w stronę Doliny Pięciu Stawów Polskich. Mieli szczęście, bo nikt z nich nie został ranny, ale kiedy ratownik zapytał zgłaszającego wypadek czy mają raki, by bezpiecznie zejść po stromym śniegu, ten zapytał: "co to są raki?". Śmigłowiec przetransportował grupę nad Morskie Oko.
Kilka godzin później niemal w tym samym miejscu ze Szpiglasowej Przełęczy spadło pięcioro polskich turystów. Jedna osoba została ranna i śmigłowcem przetransportowana do zakopiańskiego szpitala.
Do szpitala przewieziono również nastoletnią uczestniczkę wycieczki szkolnej, która zasłabła w rejonie Czerwonej Przełęczy.
Niestety, turyści nie pamiętają, że w Tatrach jest jeszcze sporo śniegu, szczególnie po północnej stronie. Jeśli nie mają raków, to bardzo łatwo o poślizgnięcie się, a bez czekana nie ma szans na wyhamowanie upadku. Często jedna osoba spadając, podcina kolejne i w tej sposób spadają wszyscy.