Pożar wybuchł w schronisku na Hali Kondratowej w Tatrach. Zapalił sie dach drewnianego budynku. Na szczęscie ogień udało sie ugasić - informuje nasz zakopiański reporter Maciej Pałahicki.

REKLAMA

Zapaliło się około 20 metrów kwadratowych dachu. Pożar nie był duży i udało sie go ugasić turystom, którzy akurat zatrzymali się w schronisku. Nikt nie ucierpiał.

Na miejsce wysłano kilka zastępów straży pożarnej z Zakopanego, okolicznych miejscowosci, a nawet z Nowego Targu, ale nie wszystkim wozom udało sie pokonać wąską i kamienistą górską drogę.

Pierwsze jednostki już jednak dotarły na miejsce i strażacy dogasili dach oraz rozebrali jego fragmenty, by sprawdzić czy gdzieś nie tli się jeszcze ogień.

Opis / Grzegorz Momot / PAP
Opis / Grzegorz Momot / PAP
Opis / Grzegorz Momot / PAP
Opis / Grzegorz Momot / PAP
Opis / Grzegorz Momot / PAP
Opis / Grzegorz Momot / PAP
Opis / Grzegorz Momot / PAP
Opis / Grzegorz Momot / PAP
Opis / Grzegorz Momot / PAP
Opis / Grzegorz Momot / PAP

Turyści: Robiliśmy co się da, by uratować schronisko

Strażacy podkreślają, że gdyby nie nie szybka interwencja turystów i pracowników schroniska, mogło dojść do większej tragedii.

Byliśmy akurat na szlaku. Wracaliśmy z wycieczki, z Giewontu, a idąc do góry zatrzymaliśmy się właśnie w tym schronisku na posiłek. Wracając na dół zauważyliśmy, że jest duże zadymienie w okolicy schroniska i już wyciągnąłem telefon, żeby dzwonić na 112, ale zobaczyłem, że jest już dużo ludzi na miejscu, także podbiegłem na dół. Zobaczyłem, że jedni pomagali, drudzy się przypatrywali. Postanowiliśmy z kilkoma innymi turystami zrobić, co się da, żeby to schronisko ratować - opowiada jeden z turystów biorących udział w akcji.

Wyciągnęliśmy węże gaśnicze, podłączyliśmy je do hydrantu, puściliśmy wodę i polewaliśmy dach tam, gdzie było największe zadymienie. Była też tam drabina. Wyszliśmy na nią i bezpośrednio laliśmy wodę na dach, tam gdzie było największe zadymienie. Tak było do momentu przyjazdu straży pożarnej. Siedzieliśmy na dachu i walczyliśmy, żeby uratować to schronisko - mówi Maciej z Gdańska.

Było więcej osób, które pomagały gasić pożar. Zrobiliśmy to, co byliśmy w stanie zrobić. Pomagaliśmy tak, jak tylko potrafiliśmy. Było dużo nerwów, ale w końcu udało się uratować schronisko. Woda lała się do samego dołu, także wszystko jest przemoczone. Tam naprawdę wszystko działo się bardzo szybko. Było dużo emocji i nerwów. Straż przyjechała dosyć szybko - relacjonuje turystka z Torunia, Marcelina.

Schronisko przy południowej ścianie Giewontu

Schronisko turystyczne PTTK na Hali Kondratowej w całości jest zbudowane z drewnianych bali. Mieści się przy południowej ścianie Giewontu na wysokości 1333 m n.p.m. Jest to najmniejsze schronisko w polskich Tatrach. Dysponujące 20 miejscami w pokojach 6- i 8-osobowych.

Budynek został wzniesiony przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie w latach 1947-1948. W 1953 r. schronisko zostało częściowo zniszczone przez kamienną lawinę, która zeszła ze stoków Giewontu.