Na polanach pod Tatrami pojawiają się pierwsze, nieśmiałe jeszcze krokusy. Na ich prawdziwy wysyp, choćby na słynnej Polanie Chochołowskiej trzeba jednak jeszcze poczekać, tym bardziej, że prognozy przewidują spore opady śniegu.
Pierwsze krokusy pojawiły się w miejscach, gdzie dopiero w ostatnich dniach słońce roztopiło warstwę śniegu. Na razie to polany wystawione w kierunku południowym w Kościelisku, na stokach Gubałówki czy u wylotu tatrzańskich dolin.
Na razie to pojedyncze sztuki i nie ma jeszcze zjawiska liliowych dywanów kwiatowych, którymi co roku zachwycają się tysiące turystów. Krokusów nie ma także jeszcze w dolinach tatrzańskich, choćby w Dolinie Chochołowskiej, która z nich słynie. Tam wciąż jeszcze leży kilkanaście, a miejscami nawet kilkadziesiąt centymetrów śniegu. Na razie nic nie wskazuje na to, by mógł szybko zniknąć, a wręcz przeciwnie - może go jeszcze przybyć. Na najbliższy weekend synoptycy przewidują duże ochłodzenia i opady śniegu, które mogą zwiększyć jego pokrywę nawet o kilkadziesiąt centymetrów.
Podziwiając pierwsze krokusy wygrzewające się w wiosennym słońcu, należy jednak robić to ostrożnie, bo opodal mogą wygrzewać się wybudzone żmije.