Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe ma dzisiaj pełne ręce roboty. W sumie już 8 osób potrzebowało pomocy ratowników.
Tuż przed zmrokiem ratownicy TOPR polecieli śmigłowcem po turystkę, która miała zawał serca podczas pobytu w schronisku Murowaniec na Hali Gąsienicowej. Również w rejonie Hali znajdował się mężczyzna z uszkodzoną nogą - został on zwieziony samochodem terenowym do szpitala w Zakopanem.
Interwencji śmigłowca wymagał turysta z uszkodzonym stawem skokowym, który znajdował się pod Przełęczą Szpiglasową.
Ratownicy TOPR-u dziś pomogli także trójce turystów, którzy utknęli w stromym terenie poza szlakiem w rejonie Czarnego Szczytu Mięguszowieckiego, turystce z bolesnym zwichnięciem ramienia doznanym podczas upadku w trakcie zejścia do Doliny Jaworzynki, a także mężczyźnie, który uszkodził staw skokowy na szlaku ze Świstówki do Morskiego Oka.
W ostatni weekend TOPR udzielił pomocy 15 osobom. Niestety dwóch turystów poniosło śmierć spowodowaną upadkiem z dużej wysokości - podsumowało minione dni Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Turyści, którzy utknęli w masywie Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego (2405 m n.p.m.) to dwóch mężczyzn i kobieta. Nie doznali oni obrażeń, ale postanowili wezwać pomoc ratowników TOPR, ponieważ nie poradzili sobie ze wspinaczką. Nie mieli też kompletnego sprzętu do wspinaczki w zimowych warunkach.
Okazało się, że byli zupełnie nieprzygotowani do wspinaczki w takich warunkach i nie posiadali odpowiedniego ekwipunku. Wydawało im się, że są wspinaczami, ale nie za bardzo mieli pojęcie o sztuce asekuracji. Mieli niekompletny sprzęt i źle go używali. Ich działania były bardzo ryzykowne. Ratownicy, którzy dotarli na miejsce śmigłowcem stworzyli stanowiska asekuracyjne i ewakuowali ich bezpiecznie z tego miejsca - powiedział ratownik dyżurny TOPR Witold Cikowski.
Pogoda w Tatrach jest bardzo zdradliwa - niżej w dolinach jest pięknie i słonecznie, za to w wyższych partiach zalega śnieg, a skały są oblodzone. Nieprzygotowani na to turyści wychodzą na śliskie szlaki i albo nie wiedzą jak stamtąd wrócić, albo ulegają często poważnym wypadkom.
Jak zaznacza ratownik dyżurny TOPR Witold Cikowski, "śnieg stał się bardzo twardy" - stwarza on duże zagrożenie dla wędrujących po Tatrach. Bez raków i czekana turystom grozi śmiertelnie niebezpieczeństwo.