49 interwencji Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, w tym jeden wypadek śmiertelny - to tragiczny bilans tego weekendu w Tatrach. Duża liczba zgłoszeń dotyczyła turystów z objawami zatrucia m.in. biegunką, wymiotami czy osłabieniem. Musieli być ewakuowani z Doliny Pięciu Stawów Polskich oraz z okolic Morskiego Oka śmigłowcem.
Miniony weekend był dla ratowników TOPR najbardziej pracowitym od początku wakacji. W piątek doszło do śmiertelnego wypadku. 28-letni turysta spadł z dużej wysokości w rejonie Orlej Perci.
Ciało turysty zostało znalezione w Dolince Buczynowej pod ścianami granatów - mówi RMF FM ratownik dyżurny Edward Lichota.
W niedzielę TOPR-owcy musieli użyć śmigłowca, by ewakuować odwodnionych turystów z Doliny Pięciu Stawów Polskich oraz z okolic Morskiego Oka. Wielu z nich miało objawy zatrucia pokarmowego, takie jak biegunka czy wymioty.
Od piątku do niedzieli przeprowadziliśmy 49 działań, w których pomocy udzielono 68 osobom. Najczęstsze przyczyny interwencji to zachorowania (około 30 przypadków) oraz upadki i potknięcia (około 20 przypadków) - poinformował RMF FM Kamil Suder, ratownik TOPR i przewodnik tatrzański.
Dodał, że "zachorowania to w większości dolegliwości wskazujące na infekcje wirusowe".
Ludzie często odwadniali się zabierając bardzo małą ilość płynów i nie dostosowując tras do własnych możliwości. Kilka osób na tyle źle się poczuło, że o własnych siłach na pewno by sobie nie poradzili. Być może to była taka wirusówka, która się między nimi rozprzestrzeniła z powodu bliskiego kontaktu - powiedział Edward Lichota.