Jelenie coraz częściej odwiedzają centrum Zakopanego. W czwartek po Krupówkach i z asystą policji spacerował okazały przedstawiciel tego gatunku.
Przechadzający się Krupówkami jeleń był bardzo spokojny, zachowywał się dosłownie tak, jakby dobrze znał to miejsce. Nie przeszkadzali mu nawet obecni tam ludzie.
Pod koniec września w centrum Zakopanego doszło z kolei do spektakularnej walki dwóch dorodnych jeleni. Według przyrodników, taki spektakl jest rzadkością, nawet w terenach leśnych.
Do walki dwóch jeleni doszło na ul. Jagiellońskiej, między Górną a Dolną Równią Krupową, niedaleko urzędu miasta - przekazał RMF FM Radosław Tylecki, oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem. Nie było zgłoszenia, by któryś z tych samców odniósł rany i musiał tam przyjeżdżać weterynarz - dodał policjant.
Zdarzenie z dwoma jeleniami walczącymi na środku ulicy w Zakopanem zaniepokoiło jednak wiele osób. Wicedyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Filip Zięba w rozmowie z RMF FM podkreślił, że można się było tego spodziewać, bo jelenie w mieście pojawiają się od 20 lat i ich wywiezienie czy odstrzelenie, co sugeruje wiele osób, niewiele da.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jak powiedział w RMF24 wicedyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Filip Zięba, takie zejścia zwierząt do miasta są często spowodowane przez ludzi. Jego zdaniem, ludzie sami stwarzają taki problem, bo nie potrafią posprzątać i zrobić porządku w mieście.
Kosze na śmieci pootwierane, gospodarka śmieciowa prowadzona nie tak, jakbyśmy oczekiwali. Po prostu skala i liczba ludzi, jaka odwiedza niektóre rejony jest tak duża, że nie podąża za tym system. A jeżeli nie podąża system, no to znaczy, że jest jakaś baza żerowa dla zwierząt. One są sprytne, bardzo szybko się uczą i często jest tak, że ten problem sami stwarzamy. One przestały się nas bać i wszystko jest dobrze do pewnego momentu, do momentu, kiedy te jelenie nie będą korzystały z resztek pokarmu i nie będą zachęcane do tego, nie będą dokarmiane – stwierdził Filip Zięba.
Jak zaznaczył, najgorsze co może być, to stałe bodźcowanie tych zwierząt.
Czyli karmienie ich z ręki, no to jest już mega nieodpowiedzialne, ustawianie dzieci do zdjęć. No ta granica fajnie, jak nie jest przekraczana i możemy razem funkcjonować, ale w momencie, kiedy ta granica zostaje przekroczona, to może być już niebezpiecznie – dodał wicedyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.