Objawy tzw. grypy żołądkowej były dzisiaj przyczyną już pięciu interwencji tatrzańskich ratowników. TOPR musiał nawet uruchomić śmigłowiec.
Rano ratownicy musieli polecieć na Przełęcz pod Kopą Kondracką po turystkę, którą gwałtowne objawy jelitówki tak osłabiły, że nie mogła zejść o własnych siłach.
Potem zwozili kolejne dwie osoby skarżące się na ostre zatrucie z rejonu Równi Waksmundzkiej i Hali Gąsienicowej.
Po południu natomiast musieli polecieć na Rysy, gdzie turysta i turystka zgłosili tak silne dolegliwości żołądkowe, że nie byli w stanie zejść ze szczytu i trzeba ich ewakuować za pomocą śmigłowca.