Młody artysta z toruńskiej ASP o pseudonimie Arek Pasożyt jeździ po całym Podhalu w poszukiwaniu największego polskiego obrazu lub tego co z niego zostało. "Panorama Tatr" zaginęła ponad 120 lat temu.

REKLAMA

"Panorama Tatr" powstała pod koniec XIX wieku, ale niestety nie przyniosła spodziewanych zysków. Mimo że wybudowano dla niej specjalną rotundę na Dynasach w Warszawie, to po kilku latach przestano ją wystawiać, została pocięta na kawałki i sprzedana. A był to obraz większy nawet od "Panoramy Racławickiej". Ślad po niej zaginął.

Arek Pasożyt postanowił w sposób symboliczny, a może także fizyczny, przywrócić ją publiczności. Po prostu o niej przypomnieć.

Ja staram się jej szukać. Sam jestem artystą wizualnym, jestem na doktoracie na Wydziale Artystycznym w Toruniu. Poszukuję jej zarówno fizycznie, ale także symbolicznie. Zdaję sobie sprawę, że jest to bardzo trudne, żeby ją znaleźć. Wiele osób już jej szukało. Napisano kilka artykułów na jej temat. Ktoś się nią już interesował, ale szybko porzucił ten temat. Historia "Panoramy Tatr" interesuje mnie także pod względem takim ideowym, bo był to największy obraz, jaki powstał w Polsce, a nie był ani wojenny, ani religijny. A w tej chwili największym obrazem w Polsce jest "Panorama Racławicka", która jest obrazem wojennym - mówi Arek Pasożyt. Wsiadł więc na rower i z transparentem przemierza Podhale.

Okazuje się, że sprzedaż olbrzymiego obrazu nie była prosta. Fundator panoramy - dr Henryk Lgocki - postanowił go więc przeciąć na pół.

Jedną połowę kupił pośrednik, a druga żydowski kupiec. Pośrednik okazał się przedstawicielem Jana Styki, który namalował później niż "Panorama Tatr", "Panoramę Racławicką". W momencie, kiedy "Panorama Tatr" przestała istnieć, to największym obrazem staje się "Panorama Racławicka". A co robi Jan Styka z tym obrazem? Przemalowuje go na "Męczeństwo pierwszych chrześcijan w cyrku Nerona", który zaginą na terenie Rosji. A co dzieje się z drugą częścią? Żydowski kupiec wpada na pomysł biznesu: płótno pomalowane olejną, nieprzemakalne to super sprawa. Pociął na części i sprzedał podhalańskim dorożkarzom. I zostało to rozparcelowane na dorożki, wozy, fasiągi, szczególnie, jak czytałem w artykule, z Chabówki, Rabki Zdrój - opowiada Arek Pasożyt.

Artysta poszukuje więc teraz właśnie tych starych plandek z dorożek. Ma nadzieję, że choć mały fragment takiej plandeki gdzieś się zachował. Byłby to jedyny fragment tego historycznego, największego polskiego obrazu.